„Czasami to, co najważniejsze, jest tuż obok nas.”
Lukrecja Lis pracuje w warszawskim banku jako doradca klienta. Jest osobą bardzo pewną siebie, z charakterem, bywa bardzo samolubna. Kolejny miłosny zawód i niespełnione marzenia o sukcesie w wielkim mieście powodują, że podejmuje decyzję o wyjeździe i odpoczynku od dotychczasowego życia. Pełna goryczy i niechęci do ludzi wraca do rodzinnego miasta, do Dźwirzyna. Luka jest materialistką, myślącą tylko o sobie, planuje upolować bogatego męża. Mieszkańców miasteczka uważa za gorszych od siebie. Przez przypadek poznaje lokalnego kierowcę busa, Huberta, przystojnego mężczyznę, dla którego niedostępna i wyniosła Luka staje się wyzwaniem. Jak potoczą się ich losy? Czy łowczyni bogatego męża oprze się „zwykłemu” kierowcy?
Czy to szansa od losu, przeznaczenie? Akcja powieści toczy się swoim rytmem i intryguje. Fabuła ciekawie poprowadzona, niesie spore, sprzeczne emocje. Na uwagę zasługują rewelacyjnie poprowadzone dialogi, słowne przepychanki, które często wywoływały mój uśmiech. Ciekawie realnie, naturalnie ukazani bohaterowie. Luka… uch, cóż to była za… Jak ona mnie irytowała, nie poczułam do niej niczego oprócz niechęci i współczucia. Ma paskudny charakter, który daje o sobie znać na każdym kroku. Zapatrzona w siebie, wyrachowana egoistka i materialistka. Do Huberta poczułam sympatię, jak każdy ma swoje wady, ma poczucie humoru i dystans do siebie. I Florka, przesympatyczna dziewczyna, przyjaciółka naszej zgryźliwej, wiecznie niezadowolonej Luki.
Autorka przenosi nas do pięknego miejsca, nad polskie morze – niepowtarzalny klimat i urok tamtych miejsc towarzyszy nam przez całą opowieść. I ludzie tam mieszkający – zwłaszcza Luka – już mniej piękna. Dziewczyna swoim postępowaniem powoduje, że wszyscy zaczynają się od niej odsuwać. Wytyka ludziom wady, zarzuca brak ogłady i kultury, a sama nie ma sobie nic do zarzucenia. Do ciężko pracujących rodziców zwraca się bez szacunku, mając się za lepszą, bez umiaru korzysta z ich dobroci. Jej pasją od zawsze są rośliny, którymi potrafi zajmować się długie godziny, okazując im szczególną troskę. Poznanie Huberta jest takim przysłowiowym trafieniem kosy na kamień. Jak potoczy się ich wyboista relacja?
Jedno lato, a bieg życia zmienia swój nurt… Pisarka ukazuje to, co tak naprawdę jej w życiu ważne, nie pieniądze, nie status, nie prestiż, ale drugi człowiek, szacunek, zrozumienie, wzajemne wsparcie. Miłość ta dawana i ta otrzymywana. Prawdziwa, szczera, bezinteresowna przyjaźń.
Wciągająca, zaskakująca, napisana z humorem, emocjonalna opowieść. Pod płaszczykiem lekkości Autorka niesie przesłanie, nie pieniądze, ale miłość, drugi człowiek i spełnianie marzeń mają wartość nadrzędną. Bardzo polecam.