,,Córy ziemi" to piękna historia, wciągająca od pierwszych stron. To opowieść o trzech siostrach z rodu Veltrán-Belasco zamieszkujących Las Urracas . To Gloria, Teresa i Verónika, piękne i ognistowłose dziewczyny, które dla mieszkańców pobliskiego San Dionisio, są opętane przez demony. Dziewczęta mieszkają pod opieką ojca i brata, którzy nie tylko sprawują opiekę nad nimi, ale także kierują ich życiem.
Mamy rok 1889 rok, w Hiszpanii w regionie La Rioja panuje susza, która od kilkunastu lat sprawia, że winnice Las Urracas nie dają plonów. Wszyscy myślą, że spowodowane to jest klątwą, która ciąży nad kobietami z rodu Veltrán-Belasco. W wyniku strasznych wydarzeń najstarsza z dziewcząt Gloria staje na czele rodzinnego interesu. Gloria musi zrobić wszystko, żeby obudzić winogrona, by dały owoce. Bez nich dziewczyna nie będzie mogła dalej produkować wina, które miało być obietnicą dostatniego życia dla niej i jej sióstr. Jednak to nie jest takie proste, gdyż Gloria musi walczyć nie tylko ze złymi mocami, suszą, ale także z mężczyznami, którzy za wszelką cenę chcą pogrążyć dziewczynę i niedopuścić, żeby jej winnice dały plony.
Czy Gloria i jej siostry obudzą winnice Las Urracas? Czy te młode kobiety przeciwstawią się mężczyznom w miasteczku?
To moje pierwsze spotkanie z autorką i chętnie przeczytałabym coś jeszcze co wyszło spod jej pióra. Książka nie należy do drobnych, jednak wcale nie poczułam jej gabarytu, ponieważ czyta się ją tak lekko, że nie zauważałam kiedy uciekały mi kolejne strony. Fabuła zainteresowała mnie od pierwszych stron. Nie mogłam się od niej oderwać dopóki nie dotarłam do zakończenia, które mimo że okazało się przewidywalne, przyjemnie się czytało do ostatnich stron.
Książka opisuje walkę kobiet o swoje prawa. Gloria praktycznie od najmłodszych lat walczy, najpierw z bratem i ojcem, a potem z mężczyznami z miasteczka. Akcja książki ulokowana jest w czasach, kiedy kobiety nie miały głosu, kiedy były po prostu nie ważne. To były czasy, kiedy kobieta miała ładnie wyglądać, wyjść dobrze za mąż i urodzić dziedzica. Żaden szanowany mężczyzna nie brał po uwagę ich zdania.
To był świat, którym rządzili mężczyźni dla mężczyzn. A mimo to Alaitz Leceaga w swojej lekturze pokazała świat oczami kobiet. To one były głównymi bohaterkami. Autorka przedstawiła je jako silne istoty, że pomimo swojej kruchości są w stanie pokierować własnym życiem. Co w tamtych czasach było nie do pomyślenia. Właśnie dlatego Glorii było o wiele ciężej walczyć o siebie i siostry.
Dziewczęta mieszkały w domu, gdzie mury pamiętały ból i cierpienie mieszkańców, ale mimo to chciały w nim zostać i walczyć o swoje dziedzictwo, o winogrona. A nie było to łatwe, bo okoliczni właściciele winnic nie byli zainteresowani współpracą z rudowłosymi i opętanymi kobietami.
Podsumowując uważam, że to świetna książka obyczajowa z elementami grozy, pojawiają się tu demony, zjawiska nadprzyrodzone, ale także romans. Wszystko to jest zgrabnie ze sobą połączone tworząc ciekawą historię. Myślę, że to idealna lektura na te jesienne i coraz dłuższe jesienne wieczory. Polecam.