Czym jest sen? Niewinnym urozmaiceniem naszego odpoczynku, a może czymś więcej? Obrazem naszych skrytych marzeń, a może koszmarem, który wolimy unikać? Jedno jest pewne - możliwość interpretacji snu jest ogromna i tyle, ile ludzi, tyle możliwych pytań.
Kerstin Gier (niemiecka pisarka, autorka bestsellerowej Trylogii czasu) postanawia pokazać jej własną wersję snu - magiczną, pełną niespotykanych drzwi i tajemnic, które tylko czekają na ich odkrycie! Tak oto ma swój początek nowa seria Silver...!
Liv (a właściwie Olivia) Silver to zwykła piętnastolatka (prawie szesnastolatka!). Ma młodszą siostrę Mię oraz mamę, przez którą zmienia miejsce zamieszkania co rok. Byłaby zwykłą nastolatką, jakich wiele, gdyby nie malutki fakt, że odkąd sięga pamięcią posiada dar kontrolowania snu (choć ona uważa to za coś normalnego).
Nie sądziła jednak, że od zmiany planów jej mamy - która postanowiła zamieszkać w Londynie - sny będą centrum jej życia i zainteresowania. I staną się bardzo dziwne... a szczególnie te, w których spotyka szalenie przystojną czwórkę chłopaków ze szkoły, którzy z jakiegoś powodu na jawie wiedzą o niej więcej, niż powinni. Chyba że... śnili ten sam sen, co ona?
Przyznam, że od momentu, w którym dowiedziałam się o wydaniu Silver. Pierwszej księgi snów - czyli pierwszego tomu trylogii Kerstin Gier - byłam bardzo, ale to bardzo ciekawa powieści. Autorkę bardzo dobrze znam, choć nadal nie po drodze było mi poznać jej sławną Trylogię czasu. Zapewnienia innych czytelników w zupełności mi wystarczyły, by uwierzyć, iż ta oto pisarka posiada umiejętność opowiadania interesujących historii! Teraz mogę się pod tym zdaniem sama podpisać!
Fabuła jest jak najbardziej młodzieżowa (że się tak wyrażę). Oto mamy nastolatkę, która po raz kolejny przenosi się do nowej szkoły i tam odkrywa swoje niezwykłe "moce" wraz z czwórką - a jakże! - mega przystojnych chłopaków! Znamy to? Oczywiście, że tak! Ale Kerstin Gier jakoś tak to pokombinowała, tak to opisała, że mimo iż przecież fabuła nie jest jakoś oryginalna, to i tak nie przeszkadzało to w śledzeniu historii... przy czym zagadki i tajemnice chowały się w ukryciu przez całą powieść!
O ile na ogół nie przepadam za głównymi bohaterkami paranormal romance, tak Liv naprawdę dało się polubić. Przede wszystkim dlatego, że nie jest naiwną, słodką sierotką, którą trzeba - ojej! - ratować z każdej nadarzającej się opresji. Liv jest taka szczera, taka prawdziwa w tym wszystkim, co robi i mówi! Do tego na plus należy dodać, że nie zakochuje w przystojniaku od pierwszego wejrzenia, lecz wszystkie relacje, więzi, jakie tworzy między pozostałymi postaciami stopniowo się pogłębiają.
I postacie drugoplanowe nie są wcale tłem. O ile chciałabym, żeby każdy czytelnik sam sobie wyrobił zdanie o wspomnianych przystojniakach (czy wspomniałam, że dodatkowo są mega bogaci - bo jakże by inaczej!), o tyle warto tutaj chociażby wspomnieć o rodzinie. Tak... Liv ma rodzinę i to jak najbardziej żywą. Ani mama, ani tata nie giną w niewyjaśnionych okolicznościach, lecz - choć po rozwodzie - mają wpływ na Liv. Choć niektórzy mogliby się pokłócić o umiejętności rodzicielskie pani Silver, tak jak dla mnie jej zachowanie mnie kupiło.
Pani Gier potrafi pisać tak, że aż chce się śmiać ze zwykłych opisów. Historię opowiada nam sama nastolatka, więc nie zabraknie żartów, ciętych ripost czy śmiesznych akcji słownych - wiadomo, że nastolatki mają zawsze wiele do powiedzenia. Książka została napisana lekkim piórem, dzięki czemu czyta się ją szybko i płynnie - a w dodatku wydarzenia naprawdę wciągają!
Jeżeli lubicie twórczość Kerstin Gier bądź poszukujecie czegoś związanego z marzeniem sennym - oto książka dla Was! Podobnie, jeżeli nie macie dość paranormal romance i opowieści młodzieżowych! Choć - wiadomo - Silver może okazać się wyjątkiem dla każdego!