Zdrada doskonała recenzja

"Zdrada doskonała" to jedna z tych książek, które przez całą treść wzbudza dziwny niepokój i uczucie pewnej niepewności, ciężko mi określić co czułam w niektórych momentach. Za to na sam koniec po prostu miałam takie "co się tutaj stało?!", co chyba skutecznie podsumowuje to, jaka jest ta książka.

Tess jest załamana po niespodziewanej śmierci męża. Pozostał jej już tylko syn Jamie – zrobiłaby wszystko, aby go chronić, ale w tej chwili nie bardzo radzi sobie z życiem. Wszystko się zmienia, kiedy do drzwi ich domu puka Shelley, która zajmuje się pomaganiem osobom zmagającym się z utratą kogoś bliskiego. Wyrozumiała i życzliwa kobieta obiecuje, że pomoże Tess przetrwać ten najtrudniejszy okres w życiu.

Od pierwszych stron miałam wrażenie, że ta książka to nie będzie nic szczególnego, ot, opowieść o tym, jak kobieta przeżywa żałobę. Jednak nic bardziej mylnego! Później zaczęłam się dziwnie bać, to irracjonalne uczucie, nie umiem go wytłumaczyć, odczuwałam cały czas niepokój, miałam wrażenie, że coś tu nie gra, coś zaraz uderzy i cała akcja się odwróci. Troszeczkę żałuję jedynie, że te uderzenie nastąpiło dopiero w ostatnich stronach. Dobre i to.

Bardzo długo nie mogłam się wciągnąć w książkę, po prostu chyba troszkę mnie nudziła i miałam wrażenie, że to nie dla mnie, ale byłam pewna, że dla kogoś innego może być porywająca. Wiele zachowań Tess ciężko mi było wytłumaczyć, czasami zachowywała się bardzo irracjonalnie, ale na koniec... Wszystko się rozjaśniło, dlatego tak mnie zakończenie zmiotło!

Finalnie jestem bardzo zadowolona z lektury, która moim zdaniem, mogłaby być nieco szybciej "rozwiązana", jednak jak nad tym dłużej pomyślę to jednak gdyby wszystko rozwiązało się szybciej, to nie byłoby efektu takiego niepokoju i napięcia, które dało się wyczuć przez całą treść, bo ciągle czułam, że coś jest nie tak. Spektakularne zakończenie według mnie było zwieńczeniem całej powieści. To bardzo dobry thriller psychologiczny, który mogę polecić, z czystym sumieniem i to dosłownie każdemu!