„Wyobraźcie sobie, że siadacie naprzeciwko osoby, której każda cząstka krzyczy z powodu wewnętrznego cierpienia, ale to wołanie nie jest zwykłym krzykiem. Jest głuchym wyciem bezradności…”
„Tesi. Moje życie z borderline” to książka Wojciecha Dubiela i Sary Brych, wydana przez Wydawnictwo Borgis. Jest ona wynikiem dwuipółletniej psychoterapii indywidualnej Sary, połączonej z terapią grupową.
Książka daje nam możliwość zrozumienia, jak czuje się, jak zachowuje i w jaki sposób myśli osoba, w której od dawna przelewa się ból i cierpienie. Napady trudnej do pohamowania złości, wahania nastroju, nienawiść względem siebie, brak poczucia własnej wartości, agresja, samookaleczanie, paraliżujący strach, lęk przed mówieniem o przeszłości, nieustannie wyczuwalne napięcie, z którym ciężko sobie poradzić w zdrowy sposób, problemy ze skupieniem, fale przytłaczającego smutku, gonitwa myśli i huragan w głowie, chaos, brak samokontroli… Główną bohaterką książki jest Sara, której życie, zachowania, sposób myślenia i całe otoczenie poznajemy od podstaw. Warto zaznaczyć, że książka nie jest opisem procesu terapeutycznego, widzianego oczami terapeuty. Autor określa formę książki jako osobistą narrację dziewczyny, która po próbie samobójczej trafia na terapię.
Przede wszystkim muszę napisać, że nie jest to łatwa lektura. Jeśli liczylibyście na luźne przedstawienie problemu, to realia mogłyby Was zszokować. Jest to historia, która na długo pozostanie w Waszej pamięci.
Wszystko w książce dzieje się bardzo szybko, bez wprowadzania jakichkolwiek zbędnych, nic nie znaczących opisów. Książka ma formę opowiadania, bardziej pamiętnika z życia Sary – nie znajdziecie tutaj dialogów, a za to mnóstwo przemyśleń głównej bohaterki, jej życie codzienne, odczucia, frustracje. Jest to zbiór jej problemów, wzlotów i upadków. Jest to opis ciężkiej i długiej wędrówki, jaką przebyła Sara.
Już na drugiej stronie po wstępie mamy przerażający opis autodestrukcyjnych zachowań Sary. Później te zachowania się powtarzają, bohaterkę ciągnie ku temu, aby emocje rozładowywać poprzez samookaleczanie, a więc wątek powraca co chwila. Tak tylko uprzedzam, aby osoby bardziej wrażliwe lub takie, którym może spowodować to nawroty do pewnych zachowań, nie sięgały po książkę.
Książka jest z pewnością bardzo uświadamiająca. Porusza wiele problematycznych kwestii, skupiając się nie tylko na zachowaniu głównej bohaterki, ale również na jej przemyśleniach, emocjach, wybuchach. W książce skupiamy się na drodze Sary, która niesie za sobą wzloty i upadki, porażki i sukcesy. Sara nie dąży do idealnego życia, a stara się poukładać wszystko, przetrawić i przepracować. Daje sobie taką możliwość, choć oczywiście ma swoje wątpliwości i wiele razy chce się poddać.
Książka jest autentyczna. Dziewczyna wiele razy chce zrezygnować ze wszystkiego, odpuścić. Denerwuje się na Wojtka – terapeutę, nazywając go Podstępnym, przeklinając wiele razy w myślach. Sara jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to nie w Wojtku jest problem. Podobało mi się też to, że mimo tego, iż książkę czyta się z nieustannie rosnącym napięciem, to pojawiały się i wątki humorystyczne. Tutaj całe napięcie fajnie zredukowały słowa „Boże, w co ja się wpakowałam? On jest podstępnym skurczybykiem, jest jak ten cholerny doktor House, podstępny manipulator, mam naprawdę przesrane!”. Również autentycznie wypadło to, że Sara nie posługuje się jakimś wyszukanym językiem. Gdy jest zła, rzuca niezłymi wiązankami. Nie jest to jakkolwiek poddane cenzurze i łagodzone.
Bardzo podobało mi się też to, że bohaterka próbuje przepracować swoją przeszłość. Wie jak jej dzieciństwo i relacja z rodzicami wpłynęły na nią. Panicznie boi się mówić o tym, co ją spotkało, ale przełamuje się po to, aby wszystko przepracować i dać sobie szansę na lepsze funkcjonowanie.
Książka otwiera oczy i sprawia, że zaczynamy zastanawiać się nad problemami ludzkimi, ale też i nad ogromnym sensem terapii. Rozmowy Podstępnego z Sarą, a także sesje grupowe pozwoliły dziewczynie odbić się od dna, próbować wypracowywać sobie sposób na bardziej komfortowe i kontrolowane życie.
Podczas lektury naszły mnie także myśli, że gdyby ktoś stworzył serial na podstawie tej książki, to naprawdę dobrze by się to oglądało. Byłoby to przeżycie wstrząsające, skłaniające do refleksji, zmuszające do przemyślenia wielu kwestii.
Jedyne, co mi się nie podobało w książce, to to, że imiona są rzucane bez wyjaśnienia, kto jest kim. Jeszcze gdyby było ich niewiele, to można byłoby się jakoś połapać, a tak to bohaterzy drugoplanowi, wspominani jedynie przez Sarę, zupełnie mi się mieszali. Rozumiem ten zabieg przy jednej z postaci, bo widać było, że Sara ma problem z rozmową o tej części własnej przeszłości, ale z resztą wyszedł, według mnie, mały chaos.
Swoją drogą, to i tak dla mnie większego znaczenia to nie miało, bo bardziej interesowała mnie Sara i jej droga, jaką była w stanie przejść, ale przydałoby się tutaj więcej porządku, jeśli chodzi o postaci drugoplanowe – może jakieś wyjaśnienia, żeby nie rzucać tak imionami w eter.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Borgis.