Aleksander Wierny urodził się w 1973 r. i mieszka w Częstochowie, gdzie toczy się akcja powieści. Jest absolwentem filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim. Kiedyś – dziennikarz prasowy i telewizyjny, reżyser i scenarzysta filmów promocyjnych, dziś – urzędnik. Wydał „Światło” i „Matkę mojego dziecka”. Ja z jego twórczością spotkałam się po raz pierwszy, lecz nie wykluczam, że jeszcze kiedyś skuszę się na jakieś inne jego powieści.
A zaczęło się tak pięknie… Interesujący opis znajdujący się na okładce, gatunek, który ubóstwiam. Kryminały mogłabym czytać w każdej wolnej chwili, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok „Teraz” Aleksandra Wiernego. Poza tym powieść została wydana w jednym z lepszych wydawnictw kryminalnych, Oficynce.
Sylwester Kloc zaprosił na spotkanie Tomasza Surykata, Edwarda Leżaka, Bartłomieja Menza oraz Magdalenę Miller. Każdy z nich miał jakieś pragnienia, z których nie potrafił zrezygnował. Surykat nie bardzo interesował się rodziną, Leżak był uzależniony od marihuany, Menz wszystkim pomagał, a Magdalena była wyczulona na punkcie swojej urody. Zgromadzili się w jednym miejscu, mieli jakieś zadanie do wykonania, za które mieli otrzymać duże pieniądze, ale nikt tak naprawdę nie wiedział, co miałby robić…
Niespodziewanie pojawił się Krakenfus, który, jak sam twierdził, rządził całym światem i wszyscy ludzie mu podlegali.
„Cierpicie, bo ciągle czegoś chcecie, a każde pragnienie jest złe. Zanim wpatrywanie się w fotografię żony i syna prawie doprowadziło cię do samobójstwa, wspominałeś wasze dobre chwile. Dzięki mojej maści na chwilę zniknął trądzik Magdaleny Miller. Menz czuł się – przez chwilę – jak mistrz sztuk walki, a Eddie L. spędził kilka chwil we śnie, poza granicami amfetaminowego nałogu. Na chwilę dostaliście to, czego chcieliście, i dałem wam w ten sposób wytchnienie, ale to nie mogło trwać długo. Nie możecie iść tą drogą, jeśli mam was wskrzesić.”
Muszę przyznać, że z początku książka mało mnie zaciekawiła, jednak autor stworzył taką fabułę, że nie mogłam się oderwać od tej pozycji. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co się za chwilę wydarzy. Losy bohaterów przeplatają się ze sobą w taki sposób, że nieraz trudno zorientować się, o kim właściwie autor teraz pisze. Pojawienie się postaci Krakenfusa dodatkowo podkręciło atmosferę powieści. Nagle zaczęli znikać kolejni z zebranych w gabinecie Sylwestra Kloca…
Zagłębiając się w lekturę „Teraz” Aleksandra Wiernego miałam wrażenie, jakbym czytała „Dajcie mi jednego z Was” Jacka Getnera, gdzie też ludzie za swoje „winy” zostali skazani na śmierć w końcowym rezultacie. Mimo wszystko „Teraz” czytało się bardzo przyjemnie, różniła się nieco bowiem od wskazanej przeze mnie przed chwilą powieści.
„Intrygujący, poruszający, inny – kryminał metafizyczny.” Co do metafizycznego to się mogę zgodzić, ale czy to kryminał? Jeśli tak to z pewnością w bardzo nikłym stopniu. Bardzo szybko było już wiadome, kto stoi za „wynajęciem” czterech osób zaproszonych do biura Kloca.
Autor kończąc „Teraz” zostawił sobie furtkę do kontynuowania tej historii w dalszych częściach. Jeżeli tak się stanie to z chęcią przeczytam, choćby z czystej ciekawości, jak potoczyły się losy dalszych bohaterów.
Podsumowując, przy tej pozycji miło spędziłam czas, ale niewiele wniosła do mojego życia. Polecam ją wszystkim, którzy chcą przyjemnie spędzić czas z lekturą, jednak fajerwerków nie będzie!
Moja ocena : 7/10