Ja bym nigdy nie przestała się z tobą przyjaźnić"
Kimberly McCreight, autorka Outilersów to dla mnie totalna nowość, jest amerykanką i mieszka na Brooklynie z mężem i dwoma córkami. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak wysublimowanym fikcyjnym świat oraz tak skonstruowana powieść, że strona za stroną zostawiała za sobą miliardy pytań, na które odpowiedzi wciąż brak. Outilersi to kolejny thriller, który udało mi się przeczytać i przyznaję, że coraz bardziej podoba mi się dawka emocji, którą dostarczają takie powieści, tytuł jest dość ciekawy i przyznaję, że miałam parę spekulacji na temat jego znaczenia, w żadnym niestety nie miałam racji.
"Czasem się zastanawiam, czy tata aby nie przestał kochać mamy na długo przed jej śmiercią"
Bohaterowie książki są stworzeni w dość emocjonalny sposób, są barwni i całkowicie odbiegają od standardowego schematu. Historia Wylie, mimo że pogmatwana, to z całą pewnością zadowoli czytelnika. Okazuje się, że Outilersi to zupełnie co innego niż sobie wyobrażałam, wydawało mi się, że będzie to powieść z kłamstwem na kłamstwie, było tak i owszem, ale miała w sobie to coś, czego szuka się w dobrych książkach, wciągającą fabułę i lekkie przymuszenie czytelnika do rozmyślania na temat problemów w niej poruszanych. Powieść czyta się lekko, przeplatana jest barwnymi opisami i dobrymi postaciami, które nie są absolutnie przesadzone, nie popada ze skrajności w skrajność, można powiedzieć, iż jest idealnie wyważona, a z całą pewnością perfekcyjna dla wymagających czytelników.
Co mogę jeszcze powiedzieć, skoro już od samego początku ją zachwalam? Cóż, na pewno bardziej przypadnie do gustu młodzieży, ale kto wie być może ktoś lubi i takie powieści. Ja osobiście uwielbiam lekkie, fajnie wykreowane czytadełka, zwłaszcza jak jest zimno, wtedy tylko kocyk, ciepła herbatka i książka, a ta jak najbardziej się do tego nadaje.
"Myślisz, że Cassie wie, jak bardzo ją kocham?"
Więc reasumując, książka jest niesamowicie wciągająca, może nie skłania do jakichś strasznie ważnych refleksji, ale na pewno zmusza do użycia mózgu podczas czytania, przyznaję tym razem nie udało mi się odgadnąć w połowie książki co stanie się na końcu, ale na pewno takie stopniowe odkrywanie sprawiło mi niezwykłą przyjemność, co do zakończenia to mam pewne uwagi, a raczej jedną, JAK MOGŁO SIĘ TAK SKOŃCZYĆ I CZY BĘDZIE KONTYNUACJA, mimo chęci kontynuowania lektury z drugiej strony nie chcę żeby książka miała drugą część, te kobiety? Bo zostawienie tego tak jak jest wprawi czytelnika w lekką nostalgię oraz złość, że nie jest dopowiedziane co działo się później. Kończąc powiem, że warto, a nawet bardzo polecam przeczytać.
Pozdrawiam, Sara