Outliersi recenzja

„Wylie, błagam, pomóż mi”.

Co może sprawić jeden sms? Czy przyjaźń, która wydaje się wygasać sprawi, że wyruszysz w drogę, by pomóc? A co, kiedy Twoja wyprawa na ratunek zamienia się w ucieczkę?

Wylie to nastolatka, która po śmierci matki zmaga się z coraz większymi lękami. Te doprowadzają ją do fobii i zamykają w czterech ścianach bezpiecznego domu. Mimo to, nie waha się długo, by wyjść za próg i ruszyć w drogę w towarzystwie Jaspera, chłopaka, którego nie darzy zaufaniem i sympatią.

Mogłoby się wydawać, że dziewczyna z tak wieloma problemami, z którymi nie radzi sobie rodzina i psycholog utknie gdzieś na początku drogi i zawróci. Jednak nie. Wylie podejmuje trudne i rozsądne decyzje i prze do przodu niczym huragan. Jej przyjaciółka zniknęła, a szczątkowe informacje, które z Jasperem dostają po drodze nasuwają na myśl różne scenariusze, z porwaniem włącznie. Sama podróż również przysparza trudności, a napotkani ludzie nie zawsze są tacy, jakimi się wydają.

Książka trzyma w napięciu i nawet w momentach, kiedy zwalnia da się odczuć, że oddech i spokój bywa złudny. Klocki w głowie zaczynają się układać i nagle wszystko staje się jasne, ale to tylko pozory, bo to, czego dowiaduje się Wylie na końcu tej drogi uświadamia jej i jej bliskim, że to jeszcze nie koniec.

Jeżeli lubicie sensację i akcję, chcecie sprawdzić, jak młodzi ludzie radzą sobie ze skrajnymi emocjami, jakie decyzje podejmują w chwili zagrożenia, jakie są ich wybory pod wpływem strachu, to warto sięgnąć po Outliersi Kimberly McCreight od Wydawnictwa Czarna Owca.

Ja już czytam drugą część, i czekam z niecierpliwością na przesyłkę z częścią trzecią.

POLECAM!

Zapraszam na