„- Brakowało mi twoich ciekawostek, Hermiono.
– A mnie twoich pechowych wpadek, wiewióreczko. Jak sobie beze mnie radziłeś przez ten czas?”.
Jak pamiętacie z poprzedniej części Aria swoje dwudzieste piąte urodziny zakończyła namiętną nocą z pewnym przystojnym koszykarzem. Kiedy zniknął tak nagle jak się pojawił pomyślała, że ta noc nic dla niego nie znaczyła i choć wspomnienia tamtej chwili wiąż przyprawiają Arię o szybsze bicie serca to równie mocno ją ranią. Postanawia nie zadręczać się dłużej i żyć dalej. To wtedy na jej drodze pojawił się James, mężczyzna który dał poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Nie mogła wiedzieć, że Asher przez cały ten czas czekał na odpowiedź z jej strony. Był pewien, że zignorowała list, który jej zostawił tamtej nocy, bo nie ma ochoty kontynuować tej znajomości.
Kiedy podczas kolacji u rodziców Jamesa okazało się, że Asher to jego brat Aria marzyła tylko o tym by rozstąpiła się pod nią ziemia i ją pochłonęła. To nie była łatwa sytuacja ani dla niej, ani tym bardziej dla Ashera, który również był zszokowany. Teraz atakowani wyrzutami sumienia muszą ugasić uczucie, jakie się między nimi zrodziło. Czy ich starania przyniosą zamierzony efekt? A może z góry skazane są na porażkę?
Ta książka to jedna wielka kotłowanina przeróżnych emocji. Nie potrafią sobie wyobrazić co musiał czuć Asher, widząc Arię w ramionach brata i słysząc te wszystkie słodkie słówka, które do siebie wypowiadali. Serce mi pękało obserwując, jak łaknie jej obecności, jak robi wszystko by znaleźć się blisko niej, wbijając sobie tym samym nóż prosto w serce. Mimo że pragnął Arii całym sobą ze względu na brata nie mógł z tym nic zrobić. Wycofywał się za każdym razem, gdy uświadamiał sobie, że traci kontrolę. Nie chciał ranić Jamesa.
A Aria? Co musiała czuć, gdy dowiedziała się o uczuciach Ashera? Związała się z jego bratem, to on dawał jej spokój i stabilizację, ale czy był tym jedynym? Tym, z którym mogłaby się zestarzeć? Coraz częściej nachodziły ją wątpliwości, a pewna wydawać by się mogło niewinna gra uświadomiła Arię, że James rak naprawdę w ogóle jej nie zna. Jej dobre, empatyczne serce nie ma jednak odwagi odejść od mężczyzny w obawie, że go skrzywdzi. Ale czy z tej sytuacji da się wyjść, nie raniąc kogoś? Aria miota się. Nie wie, co ma zrobić. Serce podpowiada jej jedno, a sumienie coś zupełnie innego. Jaką decyzję podejmie Aria? Jedno jest pewne, jaka by ona nie była dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z jej konsekwencjami.
.
Lepszej kontynuacji nie mogłam sobie wymarzyć. Ta książka nie dość, że zasypuje czytelnika gradem emocji to angażuje tak bardzo, że ma się wrażenie, jakby uczestniczyło się osobiście w opisywanych przez autorkę wydarzeniach. Kamila Mikołajczyk postawiła swoich bohaterów w sytuacji niesamowicie trudnej, wymagającej przede wszystkim odwagi. Sytuacji pokazującej, jak wiele jest w stanie znieść człowiek, który na pierwszym miejscu stawia dobro innych, a o sobie myśli na końcu. Sytuacji obnażającej ludzkie słabości oraz pokazującej ich prawdziwą twarz.
Gorąco polecam obie części serii.