„Chodzi o radość. Radość z każdego dnia. Nawet jeśli nie był idealny. Nawet jeśli wycisnął łzy z naszych oczów czy przyprawił nas o niewyobrażalny ból. Bo przecież takie jest życie. Nie da sięprzez nie przejść, nie doświadczając tych wszystkich emocji.”
Czy magia świąt i magia Milewiczów zadziała i tym razem?
Telefon od Marceliny i jej zaproszenie uratowały Kaśkę przed robieniem znienawidzonych świątecznych zakupów i spędzenia świąt z rodziną. Ten wyjątkowy czas miała spędzić z przyjaciółką i Danielem w Dolomitach. Delektować się spokojem, relaksem i korzystać z umiejętności kulinarnych Milewicza, ale niestety jej plany legły w gruzach już dzień po przylocie. Po pierwsze z niespodziewaną wizytą zjawił się Krzysiek, a potem okazało się, że test na covid wyszedł pozytywnie. Po tym, co wydarzyło się między nimi, nie chciała już go widzieć, a teraz musiała spędzić z nim święta i to zamknięta w domu. Los zakpił z niej i to po całości. Bo mimo że broniła się przed tym, to nie potrafiła udawać, że jest jej obojętny i nie wywołuje w niej skrajnych emocji. Ona jemu również nie była obojętna, a przeznaczenie zapragnęło udowodnić im że są dla siebie stworzeni. Tylko że oboje są w związkach i co teraz? Jak skończy się ich przymusowa izolacja? Czy dogadają się, a może pozabijają? A może Kaśka ulegnie magii Milewiczów? Jak poradzą sobie z problemami, jakie nadciągną? I najważniejsze czy Kaśka otworzy się, ruszy dalej godząc się z przeszłością, zacznie cieszyć się życiem i pozwoli sobie na swoje, żyli długo i szczęśliwie?
Jeżeli myślałam, że poprzednie dwa tomy „Celebryty” były cudowne i niesamowite, to ta okazała się genialna, nieziemska i rozkładająca na łopatki. „Święta z celebrytą” to majstersztyk i to w świątecznym wydaniu. Gdy ty myślisz, że będzie miło, pięknie i bez komplikacji to nie z nimi. Kaśka i Krzysiek potrafią wszystko skomplikować i to jak nikt inny. Piękne widoki, świąteczna atmosfera, śnieg za oknem były tylko dodatkiem do pikantnej i pełnej emocji, uniesień, relacji i atmosfery, jaka unosiła się od początku do końca tej książki. Kłótnie oczywiście, że są. Bo bez nich ta dwójka nie mogłaby przeżyć ani bez turbulencji, jakie przez własną głupotę i strach ściągnęli na siebie, zamiast cieszyć się tym, co wypracowali. Sylwester okazał się tragiczny w skutkach i to z wielu powodów, ale nie wiem, czy dałabym rady tak jak ona nie zrobić tam wielkiego armagedonu, powiedzieć prawdę, patrzeć jak wszystko się rozpada, a na koniec nie rozszarpać pewnej kobiety, a później faceta. Postać Kaśki jest wyjątkowa i niesamowita, a ja zaczęłam się z nią utożsamiać i zaprzyjaźniłam się z nią. Gdy poznałam jej historię, to po prostu ryczałam, a gdy doszłam do końca, to już w ogóle nie mogłam pohamować łez. Współczułam ogromnie i miałam ochotę ją przytulić, być przy niej i wspierać ją. Bo prawda jest taka, że bólu po stracie trzeba przepracować, pogodzić się z nim, a nie dusić go w sobie i przybierać maski a prawdziwych siebie zakopywać głęboko w pudełku by nikt nigdy nie poznał, jacy jesteśmy tak naprawdę by znów nie cierpieć. A tym bardziej nie można karać samych siebie. Trzeba pozwolić sobie na szczęście, bo każdy zasługuje na swoje, żyli długo i szczęśliwie. M.B. Morgan zabrała nas w kolejną genialną podróż, pokazując, że życie to nie tylko blask, radość, ale i cierpienie. Ale bez tych emocji, których doświadczamy, nie czulibyśmy niczego i nie potrafilibyśmy się uczyć, wyciągać wniosków, kochać i cieszyć się tym, co przynosi nam kolejny dzień. Bo każdy dzień jest wyjątkowy i trzeba się nim cieszyć. M.B. Morgan czaruje nas swoim stylem, pomysłami, nieszablonowymi bohaterami, humorem i fabułą dając nam niewyobrażalną rozkosz podczas czytania. Dziękuję Ci za kolejną cudowną podróż i mimo że serduszko mi pęka, bo to koniec przygody z szaloną rodzinką Milewiczów, ale jedno się kończy, by coś innego mogło się zacząć, więc Ty już wiesz, że ja czekam na kolejne książki. Gorąco polecam wam, bo te święta bez Kaśki, Krzyśka, Marceliny i Daniela nie mogą się odbyć.