Są książki które się po prostu pamięta, nawet po roku, czy po wielu latach. Jednak w moim przypadku zapamiętanie danej książki, jej fabuły, zakończenia niekoniecznie jest jednoznaczne z pozytywną opinią. Ja książki zapamiętuję bo albo są bardzo dobre albo są bardzo słabe. W przypadku "Złej krwi" niestety mamy doczynienia z tą drugą grupą. Tę pozycję przeczytałam kilka lat temu. Do jej zakupu zachęciła mnie wówczas cena, bowiem zapłaciłam za nią jakieś 4-5 zł. I właściwie cena jest tutaj adekwatna do samej książki, bowiem jest po prostu mocno przeciętna. W historię "Złej krwi" wprowadza nas dwójka bohaterów Łukasz i Magda, on jest policjantem, a ona dziennikarką i właściwie tylko tyle o nich powiem, bo jakoś nie przypadli mi do gustu. W całej książkę głównie mamy doczynienia z tą dwójką, choć też czasami autor wplata nam wątki innych bohaterów, co bez wątpienia ubarwia całą historię bo Magda i Łukasz chyba zanudziliby mnie na śmierć. W książcę zdecydowanie za dużo jest "gadania o niczym". Dwójka bohaterów niby to rozwiązuje zagadkę ale właściwie często zbaczają z tematu, a dialogi często nic nie wnoszą. Pomyśl na fabułę jest nienajgorszy, nie mogę zaprzeczyć, że nie byłam ciekawa zakończenia tej historii. Ogólnie zawsze staram się znaleźć jakieś plusy w każdej książce, więc i tutaj właściwie bez problemu je znalazłam. Ta pozycja ma całkiem ciekawe zakończenie i naprawdę ciężko na nie wpaść. Jednak prawda jest taka, że nie każdemu przypadnie ono do gustu za sprawą tego, że nie jest do końca realne i raczej nie będzie spojlerem jeśli powiem, że mamy tutaj doczynienia z elementem fantastyki. Ogólnie raczej nie czytam książek z tego gatunku, ale tutaj zakończenie był tak zaskakujące, że nawet nie przeszkadzała mi jego "nierealność". Dodatkowo na plus działa według mnie miejsce całej akcji, czyli Śląsk, do którego podchodzę z dużym sentymentem i ja osobiście lubię czytać książki rozgrywane w miejscach które znam. Z tego co pamiętam "Zła krew" to była moja pierwsza przygoda z polskim kryminałem i jak można się domyślić nie była ona najlepsza. Raczej nie poleciłabym nikomu tej pozycji, osobie, która chciałabym zacząć czytać nasze rodzime kryminały, ale na później, czemu nie - tym bardziej, że cała powieść jest bardzo cieniutka i na prawdę szybko się ją czyta.