Książki o nie banalnym pomyśle na ich napisanie sprawiają, że czuję się wobec nich bezsilna i nie jestem w stanie przejść obok niej obojętnie. Nie ma tym niczego złego, ponieważ entuzjastyczne reakcje bywają w tego typu przypadkach jak najmilej widziane i naprawdę szkoda by było, gdybyśmy złapali rybkę na haczyk i nie moglibyśmy jej skosztować. Czasami zdarza się również, że do moich rączek trafi utwór, który wydaje się bliski mojemu sercu ze względu na występowanie w nim osób niepełnosprawnych, lub cierpiących na inne obciążenia genetycznie. Muszę przyznać, że wtedy jestem w swoim żywiole i nikt nie będzie w stanie mi wytłumaczyć, że w chwili obecnej czeka na mnie nauka do egzaminu. Wolumin staje się bowiem wtedy najważniejszy.
Lucy Houston to na pozór zwyczajna kobieta, którą ani myśli o trwałym związku z osobnikiem płci przeciwnej. Zdaje sobie sprawę z tego, że choroba genetyczna, którą jest obciążona i która doprowadziła do śmierci wielu kobiet w jej rodzinie, może zaprzepaścić jej marzenia o happy endzie i przyczyni się do cierpienia innych. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się jednak tajemniczy mężczyzna, który obarczony jest chorobą afektywną dwubiegunową, która niekiedy uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Dla Lucy i Mickeya wydaje się to nie mieć większego znaczenia i po jakimś czasie decydują się na zalegalizowanie swojego związku. Czy uda im się przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu? Czy poradzą sobie oni w opiece nad dzieckiem, którego ze względu na swojego przypadłości nie planowali? Jak dalej potoczy się ich życie?
"Tańcząc na rozbitym szkle" to wzruszająca i pełna ciepła opowieść o ludziach, którzy mimo swoich niedoskonałości i pojawiających się na każdym kroku obaw, zdecydowali się na walkę o własne szczęście. Jest to niezwykle ważne w naszych życiu i nie widzę powodu, dla którego osoby obciążone jakimikolwiek chorobami, miałyby z tego rezygnować. Zapewne wiele osób myśli nieco inaczej i po części jestem w stanie zrozumieć ich tok rozumowania, jednak nie widzę powodu, dla którego miałabym stać się świadkiem otwartego sprzeciwu i okrzyków pełnych niezadowolenia. Myślę, że powinniśmy nieco przystopować i okazać nić zrozumienia osobom, które i bez tego są już obciążone przez los i niekiedy jest im naprawdę trudno. Nie oznacza to oczywiście, że ci ludzie nie potrafią kochać i nie chcieliby doświadczyć tego orzeźwiającego uczucia. Rozchodzi się tu raczej o odpowiedzialność i obawę, że w przyszłości staną się dla kogoś niewygodnym ciężarem. Może nam się to wydawać nieco absurdalne, jednak z punktu widzenia osób niepełnosprawnych jest to czymś normalnym i bardzo trudnym w zaplanowaniu jakiejkolwiek zmiany. Nie da się ukryć, że byłam pełna podziwu dla Lucy i Mickeya i ich poświęcenia dla swojego związku. Jestem pewna, że nie zawsze bywało im łatwo i choć zdarzały im się chwilę zwątpienia, to wspólnymi siłami udawało im się dojść do porozumienia. Ile zdrowych par ma z tym ogromny problem? Dlaczego nie jesteśmy w stanie docenić szczęścia, które dane nam jest doświadczyć każdego dnia?
Brakuje mi słów, które w pełni oddałyby urok tej pozycji literackiej. Spędziłam w jej towarzystwie naprawdę miłe chwile i choć nie zawsze bywało szybko, lekko i przyjemnie, to jednak cieszę się, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Zostałam mile zaskoczona tą książkę i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę miała okazję do zapoznania się z kolejnymi publikacjami tej autorki. Jestem strasznie ciekawa, czy okażą się one równie imponujące, jak "Tańcząc na rozbity szkle", a wszystko właśnie na to wskazuje. Ka Hancock dość mocno bazuje na swojej praktyce zawodowej i wydaje się to być strzałem w dziesiątkę. Pozwala jej to na całkowite oddanie się omawianym problemom i niewątpliwie posiada to swój nieodparty urok. Mam nadzieję, że po lekturę tej powieści sięgnie jak największa ilość czytelników, którzy będą w stanie odnaleźć w niej coś co skłoni ich do wielu przemyśleń. Amerykańska pisarka posługuje się naprawdę fajnym językiem, który jeszcze bardziej zachęca nas do poznawania kolejnych wydarzeń z życia Lucy i Mickeya, więc jest to jakiś początek w drodze ku doskonałości i niezapomnianych wrażeń. Oczywiście nie muszą one odpowiadać każdemu, więc jeśli czujecie, że nie jest to powieść dla Was, to nie ma najmniejszego sensu, abyście robili coś wbrew sobie. Nie wyjdzie to bowiem z korzyścią ani dla was, ani dla samej powieści, która w moim mniemaniu posiada spory potencjał i niezapomniane emocje.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, luty 2013
ISBN: 978-83-7839-446-4
Liczba stron: 608 (?)
Ocena: 8/10