Faktem niezbitym jest, że piłka nożna to najpopularniejszy sport drużynowy na świecie. Łączy, dzieli, miesza, wywołuje mnóstwo emocji, a niektórych zwyczajnie nudzi. Można być totalnym ignorantem, a i tak co nieco liźnie się tej piłki, bo przecież jest wszędzie. Książka Michaela Coxa to podróż przez taktyczny rozwój tego sportu w Europie.
Autor przyjmuje dość umowne czteroletnie okresy dominacji i w poszczególnych częściach przybliża charakterystykę danych drużyn narodowych i klubowych (w porządku chronologicznym mowa o Holandii, Włoszech, Francji, Portugalii, Hiszpanii, Niemczech i Anglii). Historię zaczyna od 1992 roku, czyli roku, w którym utworzono Ligę Mistrzów i wprowadzono zakaz łapania piłki przez bramkarza po podaniu od zawodnika z własnego zespołu. Wydawać by się mogło, że to niewielka zmiana, a jednak nie wszyscy golkiperzy potrafili grać piłką, na co zwraca uwagę Cox.
Znajdziecie tu nie tylko przybliżenie charakterystycznych cech drużyn i ich sukcesów, ale i sylwetek znanych (lub też trochę mniej) piłkarzy oraz trenerów. Dowiecie się jak wpłynęło prawo Bosmana na stan europejskiego futbolu, w którym kraju funkcjonuje renomowana uczelnia trenerska, ile wnosi do zespołu manager i jak musi się dostosować do warunków panujących w lidze. Autor odmitologizował osobę Zidane’a, wyżej ceniąc Thierry’ego Henry’ego, nie jest też wolny od sympatii dla Guardioli i myśli szkoleniowej Cruyffa. Znajdziecie też polskie wątki, oczywiście gdy rzecz się ma o Bundeslidze.
W moim odczuciu jest to jednak lektura dla pasjonatów. A przynajmniej dla tych, dla których wyrażenia takie jak krycie strefowe, strzał z woleja (czy wolejem?), robena czy operowanie pozycjami piłkarzy nie stanowią nowości, tudzież trudności w zrozumieniu o czym mowa. Bo nie każdy zna właściwe odniesienia „typowej (albo na nasze nieszczęście nietypowej) 10-tki, 9-tki (nie no, to znacie)” i inne. Dobrze że jedynka się nie zmienia. Ponadto jest to książka dość pobieżnie opisująca dane ligi i narody, a po więcej trzeba sięgać do książek poświęconych w całości poszczególnym z nich.
I tak sobie myślę – idealnie by było, gdyby zrobić z tego książkę interaktywną. Autor wspomina o jakiejś akcji, klik i przechodzisz do wideo. Niestety, przeskakiwanie między czytnikiem a telefonem, stojąc w tłumie w komunikacji miejskiej jest nieco uciążliwe. Ale to się raczej tyczy wszystkich książek o piłce (i nie tylko).