Biorąc powieść do ręki powiem szczerze, spodziewałam się romansu-erotyku z jakąś pseudo historią w tle. Okładka bowiem mówi sama za siebie. Tego typu publikacje zawsze można wrzucić do jednego „czytelniczego worka”, do którego sięga pewna (specyficzna) grupa czytelników. Grupa, która gustuje w tego typu fabułach i rozkoszuje się wszech-silną miłością między bohaterami, która mimo trudności, mimo często igrania z życiem, zawsze toczy się tak, że oni przeżyją. Kochają się i są razem i życie jest dobre. Dobre, bo wspólne. Ale po kolei.
"Spowiedź" to druga część serii „Wodząc na pokuszenie” autorstwa Gabrieli L. Orione. Nie czytałam poprzedniej części, dlatego opierając się na opiniach innych, odważnie sięgałam po „Spowiedź” biorąc ją, jako odrębną od serii książkę. Niby autorka wprowadza nas w zagadnienia wcześniejszej części, ale jest to nader skomplikowane i pełne jakiś czasem niezrozumiałych wyjaśnień. Poznałam Simona, który też jest Arberem Abedinim oraz jego nimfę to młody mężczyzna, który wyrusza do rodzinnego kraju. Nie jest tym za kogo się podaje. Jako albański policjant przeniknął do struktur mafii. Tu poznajemy jego przeszłość, to jak doszło do tego, że jest tym, kim jest. Tę przeszłość wymusiła na mim Oliwia, dziewczyna, którą pokochał. Prawdę o sobie postanawia przekazać podczas maratonu biegowego po górach.
„Spowiedź” jest historią Salvatore i Olivii, którzy spotykają w nocnym klubie przy drinku. On przystojny, Bóg w męskim ciele. Ona seksowna, zadbana i szczupła, a do tego zalotna i szukająca tego jednego. Magia musi być (i jest), a potem seks i seks i kłopoty i mnożące się kłopoty... Tak to już życie układa. Lecz prócz namiętności jest i nieświadome wkroczenie Olivii w bezwzględny świat mafii, w którym rządzi włoski Boss. Jak to się przełoży na życie tej pary? Dokąd ich zaprowadzą własne kłamstwa, tajemnice i próba ratowania siebie? Tego dowiemy się ze „Spowiedzi”. Zaciekawieni? Teraz pozostaje czekać na kolejną część serii.
I – teraz wyciągam swoją prawdę na wierz (nie kłamiąc i nie zwodząc), co pewnie nie spodoba się nikomu, a zwłaszcza tym, którzy lekturę powieści mają już za sobą. Spowiedź to dla mnie książka, która ocieka seksem, szczegółowymi opisami penetracji i odczuć bohaterów. Patrząc choćby na okładkę pierwszego tomu, „Grzechu” wyczytać możemy, że jest „Świat wielkich pieniędzy, erotycznych ekscesów i mężczyzn, z którymi nie ma żartów”. Magia to pokątna kwestia, poboczna, taki niby haczek na snucie fabuły. Ale to książka stricte erotyczna, czyli czytadło o seksie i tyle.
I zdając sobie sprawę z narażania siebie, powiem, że „Spowiedź” Gabrieli L. Orione to marna imitacja sensacji, w której dominuje nie adrenalina, a testosteron. Dziwię się zachwytowi innych recenzentów, ale mam prawo wyrazić swoje zdanie, które jest takie, a nie inne. Nie będę owijać w bawełnę. Nie lubię takich ociekających seksem i bezwstydnością książek, których jest za dużo na rynku, jak i samej golizny, która jest wszędzie, i która jest już niesmaczna.
Gdzie smaczek tajemnicy? Gdzie uczucia i normalność codzienności?