Jennifer Lynn Barnes to amerykańska autorka młodego pokolenia. Studiowała psychologię, psychiatrię i kognitywistykę. W 2012 roku uzyskała tytuł doktora Yale University. Jej powieści nie schodzą z pierwszych miejsc listy „New York Timesa”.
Po perturbacjach, jakie poczynił w życiu Avery Grambs testament Tobiasa Hawthorne’a, nastolatka powoli przyzwyczaja się do zmian. Życie na świeczniku nadal jej przeszkadza, ale stara się dostosować i pokazywać światu z jak najlepszej strony, jak radzi jej prawniczka. Czasem jej się to udaje, czasem wychodzi trochę gorzej. Dziewczyna nadal stara się dowiedzieć, dlaczego to ona, niespokrewniona z Hawthorne’ami, odziedziczyła bajeczną fortunę. Odkrywa kolejne wskazówki i rozwiązuje kolejne zagadki zostawione przez seniora. Za wszelką cenę chce znaleźć odpowiedź na pytanie, które najbardziej ją nurtuje. Co odkryje? Czy faktycznie nie jest związana z rodziną Hawthore’nów? A może łączy ją z tą rodziną więcej niż mogłaby sądzić? Czas goni, dziewczynie grozi coraz więcej niebezpieczeństw, bo nie wszyscy zdołali pogodzić się z utratą spadku. Czy Avery uda się poznać prawdę o sobie i rodzinie Hawthorne’ów, zanim będzie za późno?
„Dziedzictwo Hawthorne’ów” to już drugi tom młodzieżowej trylogii, która zachwyci też bardziej zaawansowanych wiekiem czytelników, jeśli lubią w książkach tajemnice, zagadki, nad których rozwiązaniem można pogłówkować razem z bohaterami, szybką akcję i liczne plot twisty. W moim odczuciu ta część jest lepsza od poprzedniej. Avery trochę lepiej odnajduje się w nowych dla siebie warunkach, stała się bardziej pewna siebie i jej stosunki z wnukami seniora się poprawiły. Zagadki stały się bardziej wyrafinowane, a stopień ich skomplikowania wszedł na wyższy poziom. Dzięki czemu można się naprawdę świetnie bawić, próbując przed bohaterami rozwiązać część z nich. Co wcale do najłatwiejszych zadań nie należy. Bo zagadki są skomplikowane, inteligentne, przemyślane i przede wszystkim różnorodne.
Cieszy fakt, że bohaterowie, chociaż bardzo młodzi, są tak dojrzali i inteligentni. Czasem może się wydawać, że są nawet zbyt dojrzali jak na swój wiek, jednak trzeba wziąć poprawkę na to, w jakim domu i przez kogo zostali wychowani. Znów najwięcej jest w powieści Jamesona, który towarzyszy Avery prawie cały czas. Chłopak jest tak samo porywczy, wyluzowany i zwariowany jak wcześniej, jednak wydaje się, że z biegiem czasu trochę dojrzał. To z nim nastolatka ma najlepszy kontakt. Odpowiedzialny, nieco zarozumiały Grayson nieco spokorniał po wydarzeniach, które stały się jego i jego matki udziałem. Stara się pomagać Avery, chociaż tak do końca nie wiadomo, jakie są jego intencje. Więcej jest w tym tomie najmłodszego z braci. Xander powoli odkrywa swoje tajemnice i bardziej angażuje się w poszukiwania prowadzone przez braci i Avery. Nadal jednak pozostaje jedną wielką zagadką. A sama Avery? Jest taka jak wcześniej. Bogactwo nadal nie uderza jej do głowy. Jest tak samo skromna, poukładana i odpowiedzialna. Może nawet bardziej, bo wie, że cały świat na nią patrzy i nie może sobie pozwolić na żadne potknięcie. Mimo to zdarzają jej się wpadki. Głównie z powodu buzujących w niej młodzieńczych hormonów.
Jeśli czekaliście na wątek romantyczny w powieści, mogę Was uspokoić. Jest i to nawet ciekawie poprowadzony. Jak już można było się zorientować w pierwszym tomie, o względy Avery rywalizuje aż dwóch młodzieńców. Jeden trochę usuwa się w cień, jednak nie oznacza to, że zrezygnował. Nie za bardzo przepadam za trójkątami miłosnymi w powieściach, a to dlatego, że bohaterka zazwyczaj wybiera nie tego mężczyznę, którego chciałabym, aby wybrała. Jednak tutaj nic nie jest oczywiste, również relacje między trójką bohaterów takie nie są. Tak naprawdę ciężko przewidzieć, co się stanie i jak rozwiną się poszczególne relacje, dlatego rozwój wydarzeń, również jeśli chodzi o wątek romantyczny obserwuje się z rosnącym zainteresowaniem. Tym bardziej, że między bohaterami jest wyraźne napięcie, które udziela się czytelnikowi. Akcja powieści jest szybka, a dynamiczności nadają je jeszcze bardziej wyjątkowo krótkie rozdziały. Dzięki temu przez książkę dosłownie się płynie.
Drugi tom cyklu dostarcza czytelnikowi dużo więcej elementów układanki niż pierwszy i może wydawać się, że znamy już rozwiązanie zagadki. Ponieważ jednak przed nami jeszcze jeden tom, śmiem sądzić, że to, co otrzymaliśmy do tej pory, to jedynie preludium do tego, co autorka ma zamiar zrzucić na nas w trzecim tomie. Czekam z niecierpliwością, a Was zachęcam do poznania tego oryginalnego, mocno wciągającego, pełnego tajemnic cyklu.
We współpracy z Must Read.