Dzieje cara Mikołaja II i jego rodziny rozpalają wyobraźnię nawet po 100 latach od ich śmierci. Romantyczna legenda o tym, że jedna z córek, księżniczka Anastazja przeżyła masakrę w domu Ipatiewów, to nie tylko wytwór wyobraźni rodem z Hollywood. Istnieje bowiem wiele dowodów na to, że to zdarzenie jest wielce prawdopodobne. Jednak na przestrzeni lat z wielkim wysiłkiem i w sobie tylko znanym celu potężne arystokratyczne rody w Europie, na czele z kuzynami i pozostałymi przy życiu Romanowami, zrobili wszystko, by dowody te zniszczyć, ukryć i podważyć. Książka Petera Kurtha próbuje tę historię utrwalić, ocalić od zapomnienia.
Opowieść, jaką snuje autor, rozpoczyna się w roku 1920. Na moście w Niemczech, młoda kobieta wpada do lodowatej wody. Niedoszła samobójczyni nie chce ujawnić swojej tożsamości, trafia do zakładu dla umysłowo chorych, gdzie po pewnym czasie decyduje się wyznać, że jest Anastazją, ocalałą córką cara. To wyznanie odmienia bieg historii i rozpętuje medialną burzę. Kobieta i jej niezwykła historia mają zarówno swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Zna fakty z życia carskiej rodziny, detale, których teoretycznie nie powinna znać, gdyby była oszustką, lecz najbliższa rodzina z nielicznymi wyjątkami, uznaje ją za uzurpatorkę. Z jakiej przyczyny? Odpowiedzią na to pytanie może być carski majątek, którym rodzina podzieli się tylko wtedy, gdy upewni się, że car nie ma żadnych spadkobierców. Trwa też walka o władzę, silny ruch monarchistyczny Rosjan na emigracji ma upatrzonych kandydatów na nowego cara.
Jakkolwiek wkrótce domniemana Anastazja staje przed szeregiem prób, z których nie zawsze wychodzi zwycięsko. Podejrzewa się, że jest polską robotnicą, Franciszką Szanckowską, a jej losy szeroko komentuje europejska prasa. Anastazja walczy o swoje dobre imię z pomocą nielicznych, lecz sprawdzonych przyjaciół. W pamięci świata zapisze się jako Anna Anderson, a jej proces w niemieckim sądzie o potwierdzenie tożsamości będzie jednym z najciekawszych i najdziwniejszych.
Książka ma dużą wartość, powstała tuż przed śmiercią Anny Anderson, po części autor dostąpił zaszczytu osobistego spotkania z bohaterką i zasięgnięcia jej opinii o swojej pracy. Jest dokumentem, ukazującym obiektywnie całą sprawę, pozostawiającym czytelnikowi decyzję, po której stronie się opowie.
Mnie publikacja zadowoliła i przeczytałam ją dosyć szybko, muszę jednak zastrzec, że zawiera mnóstwo odnośników, przypisów i gąszcz postaci, w których można się pogubić.