Nie od dziś wiadomo, że Rosjanie są niezrównani w tworzeniu literatury fantastycznej. Przez ostatnie lata, liczne wydawnictwa zasypują polskiego czytelnika nowymi pozycjami autorstwa wschodnich sąsiadów. W 2008 roku wydawnictwo MAG wypuściło Tajemną historię Moskwy napisaną przez amerykankę rosyjskiego pochodzenia - Ekaterinę Sedię, porównywaną do Neila Gaimana; nie chcąc się jednak tym sugerować podeszłam do książki bez zamiaru równywania jej do czegokolwiek. Biorąc w ręcę tę pozycję trudno nie wspomnieć o jakości jej wydania, pomimo iż książki powinno oceniać się po ich wnętrzu, intrygująca okładka zachęca do kupna bardziej niż najlepsze recenzje. Dodając do tego ładny papier i niewielka ilość literówek, otrzymałam książkę, którą naprawdę warto jest postawić na półce. Kiedy jednak przychodzi ten moment i z wypiekami na twarzy zabieramy się do czytania, przestaje być tak kolorowo.
Galina - pierwsza z hordy głównych bohaterów - w pogoni za swoją zamienioną w kafkę siostrę, zapuszcza się do podziemnej krainy znajdującej się pod Moskwą; istoty, które tam spotyka są żywcem wyrwane z rosyjskich baśni i podań (Kościej Nieśmiertelny, Gamajun) - niestety, w większości nieznanych polskiemu czytelnikowi - które, z mniejszym lub większym entuzjazmem, pomagają jej w poszukiwaniach. Do zakrojonej na szeroką miarę akcji poszukiwawczej włącza się także Fiodor - zagubiony w swoim życiu artysta, który do podziemia wchodzi bardziej kierowany ciekawością i możliwością odmiany, swojego dążącego do nikąd, życia, aniżeli z chęci niesienia pomocy Galinie. Trzecim uczestnikiem tej niecodziennej podróży jest funkcjonariusz policji, Jakow, który pomaga w poszukiwaniach zarówno z racji noszonego munduru, jak i własnych przekonań. Sylwetki głównych bohaterów obnaża braki w pisarskim warsztacie E. Sedii, ich niestabilne osobowości i zlewające się ze sobą cechy charakteru, powodują, iż czytelnik otrzymuje postacie ulepione z bezbarwnej papki. O ile z początku, zostają oni wyraźnie nakreśleni i ich zachowanie daje się przewidzieć, o tyle im głębiej wchodzą w podziemia, tym bardziej nieprzewidywalni się stają; Galina z samodzielnej, okrytej pancerną skorupą dziewczyny, staje się dającą sobą pomiatać małą dziewczynką, której we wszystkim trzeba pomagać. Fiodor raz to jest zagubionym, ale w gruncie rzeczy porządnym chłopakiem, a raz bezwzględnym i egoistycznym brutalem. Natomiast Jakow, po początkowym ognistym zapale do niesienia pomocy, rezygnuje z poszukiwań zostając na dłuższą pogawędkę z dawno nie widzianym członkiem rodziny i już nic istotnego do fabuły książki nie wnosi. Kolejne strony przynoszą nowych bohaterów, a każdy z nich jest jeszcze mniej charakterystyczny niż poprzednio. Historia ich życia wpleciona jest w fabułę niezgrabnie, odciąga uwagę od głównego nurtu powieści, nie zapadając przy tym zupełnie w pamięć.
Z początku pomysł wprowadzenia głównych bohaterów wraz ze szczegółową historią ich życia, jako osobnego rozdziału-opowiadania, wydaje się nowatorski i ciekawy; z czasem jednak ten przerost formy nad treścią zaczyna męczyć, szczegóły umykają w morzu nowych postaci, a natłok marginalnych historii przesłania główny nurt powieści. Chaos wyziera prawie z każdej karty powieści; nagłe przeskoki scen, zawiła narracja i sztucznie powiązane ze sobą, nierealne historie, odbierają całą przyjemność z lektury.
Książka opisywana jest jako opowieść o Moskwie, swoista literacka reklama miasta; jednak naprawdę jest ona tylko jednym z pobocznych bohaterów, nie znoszącym nic do fabuły; akcja mogłaby się dziać w jakimkolwiek innym miejscu na świecie, bo Moskwa, tak naprawdę, pojawia się jedynie w tytule. W większości akcja toczy się w podziemiu metropolii, a jeśli już przychodzi jej do wyjścia na powierzchnię, opisy miejsc ograniczone są do niezbędnego minimum. Moskwa Ekateriny Sedii przypomina miasto-widmo, rodem z dzikiego zachodu, gdzie personalia głównych bohaterów kryją się pod wytartymi od starości mogiłami, a największym zwrotem akcji jest, pędząca główną drogą, kępa suchej trawy.