Porzucona córka recenzja

Nie mam pojęcia z jakiego powodu sądziłam, że będzie to książka o tematyce wojennej. Naprawdę jak do tego doszło nie wiem - zaśpiewał by tak jeden z najbardziej znanych wokalistów disco polo i ja też chętnie zanucę dziś te słowa. „Porzucona córka” autorstwa Donatelli Di Pietrantonio to jednak książka zupełnie inna niż się spodziewałam, a jej niezbyt obszerna treść z której wrzeszczy natłok emocji sprawiły, że ja nie wiem czego w ogóle w świecie czytelników szukam. Chyba jestem zbyt cienka na te wszystkie uczucia, które przeżywałam wraz z Arminutą – tą która wróciła.

To było moje pierwsze spotkanie z włoską autorką, bo ja z reguły nie przepadam nawet za włoskimi imionami w książkach. Pewnie nawet bym po nią nie sięgnęła gdyby nie tytuł i okładka, które przyciągnęły mnie do siebie. Och gdybym tylko wiedziała co ta książka zamierza mi zrobić... Pewnie i tak bym po nią sięgnęła ! :)

„Byłam sierotą z dwiema żyjącymi matkami. Jedna oddała mnie, gdy jeszcze jej mleko nie wyschło na moim języku, druga – gdy miałam trzynaście lat”

I co ja mam wam napisać po takim cytacie? Przecież to aż nadto do tego by chcieć sięgnąć po tę książkę. Te słowa oddają wszystko. Nie wiem. Serio nie wiem czego tu w ogóle szukam. Wiecie, że ja nie jestem wrażliwa. To jest totalnie ostatni przymiotnik jakim można mnie określić, a jednak właśnie ta książka mnie zresetowała. Przecież ja nie płaczę nawet na Titanicu, ale na królu lwie już płakałam. "Porzucona córka" to jednak bardzo wyjątkowa historia, która raz jest spokojna tylko po to by za chwilę zmieść nas z planszy jak tajfun. To jak autorka ukazuje traumę dziecka związaną z porzuceniem przez rodziców to kwintesencja tego jak bardzo można poruszyć czytelnika. Nie będę wam tu streszczała fabuły. To nie ma sensu. To też nie będzie moja najlepsza recenzja, bo czuję, że nie podołam słowami ująć wszystkiego co chciałabym wam przekazać. Pierwszy raz nie czuję się kompetentna.

Mamy dobry miesiąc – to kolejne 10/10 chociaż zaczynając czytanie w ogóle się tego nie spodziewałam.