Opowieść o nietolerancji, strachu i odmienności. Szare ulice miasta, brud, przemoc i młody chłopak szukający swojego prawdziwego ja. Taka jest właśnie najnowsza powieść Piotra Kościelnego.
To książka zupełnie inna niż te, do których przyzwyczaił nas autor,
Przenosimy się do zimowego Wrocławia, w lata dziewięćdziesiąte. Dochodzi do tragedii. Pod kołami pociągu ginie piętnastoletni Szymon Dąbrowski. Wszystko wskazuje, że było to samobójstwo.
„Słyszałem pisk hamulców i przeciągły gwizd klaksonu. Rozpostarłem ramiona. Bałem się śmierci. Dużo bardziej jednak bałem się życia"
Prokurator umarza śledztwo, gdyż nie stwierdzono udziału osób trzecich. Nawet wyniki sekcji zwłok wskazujące na użycie przemocy wobec chłopaka wciąż nie przekonują prokuratora do wszczęcia postępowania. Jego brat wie, co go do tego skłoniło. Czuje się współwinny, targają nim wyrzuty sumienia. Postanawia pomścić brata, co prowadzi do kolejnej tragedii. Tomek skacze z dachu wieżowca.
Obok historii Szymka poznajemy historię komisarza Żmigrodzkiego. To również nie jest łatwa historia. Komisarz zmaga się z własnymi demonami, które nawiedzają go od kilku lat, kiedy to w wyniku popełnionego przez siebie błędu skazany na śmierć został niewinny człowiek. Podejmuje próby walki z nałogiem.
„Sam wiele razy miał myśli samobójcze i tylko silnej woli zawdzięczał to, że jak dotąd nie pożegnał się z tym światem”.
Wspólnie z nowym partnerem, Krzysztofem Sawickim, próbują dowiedzieć się, co popchnęło obu braci do samobójstwa. Co się takiego wydarzyło w ich życiu
że nie widzieli innego wyjścia ? Prowadzą też inne śledztwa. Wracają także do tej pechowej sprawy sprzed lat.
Piotr Kościelny stworzył niesamowicie wciągający, trzymający w napięciu kryminał,
Historia ta jednocześnie mocno zaskakuje i szokuje. Jest smutna. Świetnie oddaje ponury klimat, przemoc, brud, marazm i depresję wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Autor podjął się trudnego tematu. Ciężkiego, drażliwego i bardzo bolesnego, szczególnie dla rodzin, które utraciły ukochane dziecko. Tutaj dwójka dzieci. Porusza problem homoseksualizmu, odrzucenia, przemocy wśród młodzieży, braku wsparcia i samotności, przynależności do subkultur, hejtu.
Nie do pojęcia jest postawa nauczycieli, że potrafili tak obojętnie patrzeć na to, co się dzieje w szkole. Nie reagowali na wszelkie próby dyskryminacji, upokarzania i przemocy. Można ich wskazać jako winnych tragedii. Z jednej strony współczułam rodzicom, a z drugiej dziwiłam się, że bardziej nie naciskali na Szymka, żeby dowiedzieć się co się działo. Że tez istnieją ludzie, którzy mogą swoimi bezmyślnymi czynami doprowadzić do takiej tragedii. Jak można być tak brutalnym, okrutnym, jak człowiek człowieka może zniszczyć, jak subkultura i lojalność wobec grupy może zniszczyć.
Podobał mi się sposób prowadzenia narracji, zarówno przez głównego bohatera Szymka, jak i narratora w trzeciej osobie. Dzięki narracji z perspektywy Szymka mamy możliwość głębiej wniknąć w jego psychikę, poczuć jego emocje. Mamy tu doskonale wykreowanych bohaterów. Jednym współczujemy, innych nienawidzimy, a jeszcze innym kibicujemy.
Po lekturze "Szymka" warto zadać sobie pytanie: czy dorośli czytelnicy, mający rodziny, dobrze znają swoje dzieci? Czy wiedzą o ich kłopotach, czy znają dobrze ich rówieśników? Należy sobie uświadomić, jak niewiele trzeba, aby stała się tragedia
Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za możliwość przeczytania książki i napisania recenzji