Jax jest jednym z najlepszych kierowców F1, jednak w ostatnim czasie ciągle stawia na destrukcję. Mocne imprezowanie, alkohol, pigułki i adrenalina sprawiają, że jego reputacja sięga dna, dlatego jego zespół zatrudnia nianię na pełen etat — PRowca, który ma go pilnować 24/h.
Elena nie miała łatwego życia, jednak teraz ma swoją własną firmę i zajmuje siłę ratowaniem wizerunku sław. Kiedy otrzymuje propozycję pracy z jednym z kierowców F1, myśli, że to tylko kolejny użalający się nad sobą kierowca, któremu pomoże.
Mimo początkowej niechęci pomiędzy nimi, grubym murom, jakimi otoczył się Jax, Elenie udaje się do niego dotrzeć. Jednak żadne z nich nie przygotowało się na to, co zaplanował dla nich los...
Po dwóch poprzednich częściach kompletnie nie spodziewałam się tego, co zafundowała autorka. Tytuł książki dosłownie odnosi się do tego, co ta historia zrobiła ze mną. Zostałam zniszczona. I naprawdę czytając książkę, praktycznie do samego końca nie byłam pewna, czy ta historia skończy się happy endem, jednak tego wam nie zdradzę. Emocje przy czytaniu będą lepsze.
Zarówno Jax, jak i Elena mają swoje demony, z którymi próbują walczyć. Każdy z nich jest uparty na swój sposób, dlatego nic dziwnego, że na początku żadne z nich nie chciało odpuścić, a wzajemne przyciąganie w takich momentach oddziaływało na nich jeszcze bardziej.
Jednak to postać Jaxa bardziej mnie zachwyciła. Pewna informacja sprawiła, że mężczyzna próbował różnych metod zagłuszenia bólu. Jednak między innymi dzięki Elenie zapragnął zmiany. Autorka całkiem dobrze pokazała jego przemianę, walkę z lękami (nie tylko jego zresztą). Co prawda trochę brakowało mi czegoś w walce z uzależnieniem, ale im można przypuszczać, że autorka bardziej skupiła się na innych aspektach jego walki z traumą. Jednak czy pozwolenie sobie na odrobinę szczęścia i odłożenie na bok lęku przed przyszłością nie przegrają z demonami?
To już musicie sami sprawdzić.
Sięgając po ten tom, nie sądziłam, że spodoba mi się tak bardzo; nie sądziłam, że wywoła u mnie tyle emocji i przede wszystkim nie sądziłam, że tak mocno mnie zniszczy, a uwierzcie, że już po pierwszych stronach siedziałam zszokowana. Jak dla mnie „Zniszczenie” jest dużo lepsze niż poprzednie części.