„Niedopowiedzenia niszczą każdy związek – odezwała się Malwina. – Też coś o tym wiem. Czasem lepiej, żeby bolało, ale chociaż masz świadomość sytuacji.” str. 84
Malwina Zarzycka główna bohaterka powieści jest szczęśliwą żoną. Praca bibliotekarki przynosi jej satysfakcję, ale niestety niskie zarobki, dlatego często dorabia sobie udzielając lekcji gry na gitarze oraz pianinie. Kobieta jest w pełni zadowolona ze swojego małżeństwa z Arturem. Mężczyzna pracuje w policji, gdzie spędza sporo czasu lecz oboje nie narzekają na to, do czasu...
„Życie jest pełne niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji.” str.10
Wkrótce ma się pojawić na świecie ich pierwsze dziecko, oboje są z tego powodu bardzo szczęśliwi. Przygotowują pokoik dla malucha, kupują mebelki, malują ściany, wszystko po to aby ciepło przywitać je w domu. Nie chcą znać płci, chcą mieć niespodziankę, ale najważniejsze jest to, by dziecko urodziło się zdrowe. Na świat przychodzi córka! Jednak nikt się nie spodziewał tego, co los dla nich przygotował. U dziewczynki zdiagnozowano Zespół Pierre'a Robina. Najpiękniejszy dzień w życiu Zarzyckich, staje się jednym z najgorszych. Zaczynają się problemy nie tylko ze względu na chorobę dziecka, ale również próbie zostaje poddane ich małżeństwo.
„Tak to już jest, że po narodzinach dziecka świat rodziców wyraźnie się kurczy, stając się coraz bardziej hermetycznym. Przestają też liczyć się ich własne potrzeby, aspiracje i dążenia. Wszystko kręci się wokół najmłodszego członka rodziny. To on dyktuje własne warunki, wymaga miłości, troski i opieki, jednocześnie oczekuje bezwzględnego
poświęcenia.” str. 10
Każdy rodzic zapytany: czy wolałby aby urodził się chłopiec czy dziewczynka, odpowie z przekonaniem, że nie liczy się płeć, bo tak samo będzie kochał córkę bądź syna, a najważniejsze jest to, by dziecko urodziło się zdrowe. Autorka bardzo dogłębnie ukazała, przez co musi przejść małżeństwo, które nie daje sobie rady z obowiązkami związanymi z chorobą dziecka. Dalej do czego jest zmuszona matka, i z czego musi zrezygnować, aby być w pogotowiu przez całą dobę. Do jakich poświeceń zdolny jest mąż, który psychicznie nie może dać sobie rady z chorobą córki. Krasińska ukazała również więź rodziców z córką, mam tutaj na myśli Malwinę i jej ojca, z którym była niezwykle zżyta, który pomagał jej na tyle na ile było to możliwe. Zupełnym przeciwieństwem była matka, z którą miała ciągłe spięcia.
„Swojej pracy poświęcała się bezgranicznie, nawet gdy na świecie pojawiła się Malwina. To ojciec kładł ją do snu. To on czytał jej książki na dobranoc. To on chodził do szkoły na zebrania i pamiętał o jej występach kończących naukę w kolejnych klasach szkoły muzycznej.
Był z nią.
Był dla niej.” str. 95
Autorka po raz kolejny udowodniła jak doskonałym kunsztem włada. Książka pod względem stylu, fabuły i narracji wypada bardzo dobrze. Pomimo trudnego i bolesnego tematu, lekturę czyta się bardzo szybko z ogromnym zaciekawieniem. Postacie są nakreślone doskonale, w szczególności główna bohaterka Malwina, z którą odbiorca przeżywa wszystkie wzloty i upadki. Zakończenie powieści miło zaskakuje. Oprawa graficzna mnie zachwyciła, jest naprawdę bardzo ładna. Także całość bardzo dobrze się komponuje.
„ Chcesz rozmawiać o faktach? Świetnie! – Znowu zaczęła się denerwować. – Fakt numer jeden: najważniejsza była i pewnie nadal jest dla ciebie praca! Fakt numer dwa: zostawiłeś mnie! Fakt numer trzy: zerwałeś kontakt ze swoją córką!” str.5
Krasińska bardzo ciekawie przedstawia historię Malwiny, rozpadu jej małżeństwa, walkę o zdrowie córki, a także wsparcie ze strony ojca. Bardzo intrygującym posunięciem było, to, że autorka opowiedziała całą historię na przełomie dziesięciu lat. Jednak opisując zdarzenia, tylko jednego dnia, a mianowicie każdy dwunasty września, który był dniem urodzin jej córki. Przyznaję, że pierwszy raz spotkałam się z takim manewrem, aczkolwiek bardzo mi się to podobało. W książce pojawia się również relacja Artur-Malwina-Marek, kim był ostatni mężczyzna, nie zdradzę, aby nie zepsuć przyjemności z czytania.
„Dzisiaj już była pewna, że szczęście nie jest nikomu dane na zawsze.” str.94
Reasumując. Szukając szczęścia, to druga powieść autorki, którą miałam przyjemność przeczytać. Ogromnie się z tego powodu cieszę, gdyż w żadnym wypadku się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie, jestem w pełni usatysfakcjonowana. Tak samo jak polecałam Finezję uczuć równie dobrze mogę polecić Szukając szczęścia, obie książki są bardzo życiowe, niosą ze sobą szereg emocji oraz podejmują bardzo wrażliwe tematy i skłaniają do refleksji. Podobnie jak w przypadku debiutu, również w Szukając szczęścia autorka nie ocenia i nie krytykuje zachowań bohaterów. Generalnie jest to książka godna polecenia.