Gal jest nauczycielką biologii, mieszkającą w niedużym domu w małym mieście. Za tym domem znajduje się piękny ogród pełen róż oraz szklarnia, w której kobieta trzyma wyjątkowe okazy i stara się wyhodować nowy, niepowtarzalny gatunek. Od dzieciństwa jest chora na nerki, od wielu lat jeździ na dializy i jest coraz większe prawdopodobieństwo, że umrze. Pewnego dnia do jej nudnego życia wkracza siostrzenica, którą zaniedbywała matka. Gal musi sobie poradzić z wychowaniem zbuntowanej nastolatki, której brakuje rodzinnego ciepła. Przygotowuje także różę na zawody hodowców, sądzi, że może w końcu zwyciężyć. Jest także szansa na znalezienie miłości…
Margaret Dilloway dorastała w San Diego w Kalifornii, tam też mieszka do dziś z mężem i dziećmi. Pisze odkąd nauczyła się to robić. Po studiach pracowała jako redaktor dla dwóch tygodników. Napisała dwie książki: „Sztukę uprawiania róż z kolcami” oraz „How to Be an American Hausewife”.
Zanim sięgnęłam po tę powieść, przeczytałam wiele pozytywnych recenzji na jej temat. To one mnie zachęciły do przeczytania „Sztuki uprawiania róż z kolcami”. W innym wypadku z pewnością nie zwróciłabym uwagi na książkę. Pomyślałabym pewnie, że to jakiś poradnik dla hodowców. Dlatego nie trzeba nigdy sugerować się okładką ani tytułem, ponieważ mogą zmylić czytelnika, tylko przeczytać opis utworu. Gdyby nie recenzje, przeoczyłabym świetną i naprawdę wartościową książkę.
Wszyscy bohaterowie zapadają w pamięć. Mają odmienne charaktery, każdy posiada zalety, jak i wady. Cały czas popełniają błędy, lecz w końcu potrafią się do nich przyznać i przebaczyć innym. Warto zwrócić uwagę na Riley, siostrzenicę Gal, którą matka mało się zajmowała. Zostawiała ją samą w domu na całe dni, często się przeprowadzała i w końcu musiała przeprowadzić się do ciotki. Na początku nie potrafiły odnaleźć wspólnego języka, miało miejsce kilka kłótni, ale próbowały i mimo wszystko się kochały, tak jak się kocha rodzinę. Gal poznajemy, kiedy jeszcze prowadziła samotne życie, była do wszystkich negatywnie nastawiona, miała bliższy kontakt tylko ze swoją przyjaciółką, także nauczycielką. Podczas czytania można zaobserwować zmiany w niej, do których doprowadziła w dużym stopniu Riley.
Bardzo mi się spodobał wątek dotyczący róż. Hodowanie nowych gatunków mnie zainteresowało, zawsze trzymałam kciuki za Gal podczas zawodów, o których czytałam z niemałą przyjemnością. Do tej pory nie ciekawiło mnie to, więc brawa dla autorki za tak interesujące przedstawienie uprawy róż.
Margaret Dilloway posługuje się przyjemnym w odbiorze językiem. Dzięki niemu nie można odłożyć książki, a po przeczytaniu jednego rozdziału chce się zaczynać kolejny. Wspaniale przedstawiła relacje między pokłóconymi siostrami, a także między zbuntowaną nastolatką, a jej ciotką, która miała się nią zaopiekować.
„Sztuka uprawiania róż z kolcami” to idealna powieść na letnie dni. Uważam, że nikt się na niej nie zawiedzie, a po przeczytaniu będzie chciał poznać dalsze losy bohaterów, tak jak ja. Serdecznie polecam wszystkim, którzy mają ochotę na poznanie historii Gal.
Moja ocena: 9/10