Ciudad Juarez od lat nie ma dobrej opinii. "Zasłynęło" głównie sprawą masowych morderstw kobiet. Od 1993 roku naliczono się już ponad 400 takich zabójstw. Sprawa nie jest tak oczywista, jakby się mogło wydawać, bowiem granice miasta mają zdecydowanie więcej złego do odkrycia.
Autorzy reportażu "Miasto – morderca kobiet" zdają w książce relację ze swojego dziennikarskiego śledztwa. Nie jest to odkrywanie kryminalnej zagadki od A do Z. Fernandez i Rampal nakreślają czarny obraz juareskiej rzeczywistości: ciągły strach, niemoc oraz brak zaufania do organów władzy i polityków. Podają wiele ścieżek, którymi można by iść rozwiązując sprawę, nakreślają, gdzie mogłaby kryć się prawda. Możemy się tylko zastanawiać, ilu tak naprawdę jest winnych tej całej sytuacji.
Reportaż napisany jest w sposób przystępny, czyta się go dość szybko. Niektóre fragmenty jednak nie są dla ludzi o słabych nerwach. Autorzy momentami przedstawiają szczegóły zabójstw. Już sama sprawa w ogóle jest szokująca. Okrutne relacje mogą to uczucie jedynie podnieść do kwadratu. Dodając do tego klimat i tamtejszą rzeczywistość, której obraz serwują nam dziennikarze, pozycji tej nie można tak łatwo wyrzucić z pamięci. Podobnie jak zapomnieć o opisywanym temacie.
Masowe morderstwa, brak chęci odszukania sprawców, wszechobecna korupcja, wyhaczanie "pokazowych" winnych, porachunki gangsterskie, kartele narkotykowe, zła infrastruktura i umiejscowienie geograficzne, kultura macho - można by tak wymieniać długo. Ale z drugiej strony powstające masowo fabryki dające pracę tysiącom ludzi. Winnych tego co złe czarno na białym nie dostaniemy. Rampal i Fernandez starają się rzeczowo i dokładnie opisać wszystko, co zasłyszeli i zobaczyli na miejscu. Ich reportaż dość mocno wciąga, ale rewelacją na pewno nie jest. Choć literatura faktu rządzi się własnymi prawami, reportaż robi wrażenie zbyt suchego. Czytając książkę, momentami miałam wrażenie chaosu. Jest tutaj kilka zbędnych powtórzeń. Można mieć wrażenie, że dziennikarzy goniły terminy. Napisano tutaj dużo i konkretnie, przedstawiono sprawę od wielu stron, ale mimo wszystko czuć pewien niedosyt. Zakończenie nieco zawodzi. Nie oczekuję krótkiego podsumowania całej książki, bo nie na tym to polega (nie jest zresztą ona aż tak gruba, by streszczenie jej było konieczne). Jednak nie takiej konkluzji oczekiwałam. Aneks w postaci kalendarium wydarzeń i głównych bohaterów wydaje się natomiast zbędny. Może być pomocny, lecz gdyby te informacje przeczytać na początku. Jest także lista "umarłych z Juarez", co bardziej namacalnie przedstawia ogrom opisywanego problemu. Autorzy nie poskąpili także paru zdjęć dowodów w sprawie. Listy, raporty, noty FBI - wszystko to nadaje książce powagi, ale osobom nieznającym języka hiszpańskiego i tak niczego nie powiedzą.
Książka została wydana w 2007 roku (autorzy opisują wydarzenia do początku 2005), ale w Ciudad Juarez od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Mam wrażenie, że dziennikarze powinni wciąć się za ciąg dalszy tego bulwersującego problemu. Bliższy współczesności, równie okrutny obraz można znaleźć w "Mordercze miasto. Meksykańskie lekcje umarłych". Reportaż Fernandeza i Rampala polecam jako próbę zrozumienia tamtej szokującej przygraniczno-meksykańskiej rzeczywiści. Z tym, że na początek. Sama z pewnością sięgnę po inne książki w tym temacie, by zyskać pełniejszy obraz.