"Rysunkowego chłopaka" otrzymałam dzięki uprzejmości samej Autorki, Kasi Haner. Mogę powiedzieć o niej, że jest romansem, że oczekiwałam happy end'u, że niekoniecznie widziałabym drugi tom przygód bohaterów...do czasu. Końcówka wbiła mnie w fotel, podrzuciła do góry, wymiętoliła jak pies maskotkę w zębach i wywaliła na podłogę w totalnym szoku. Nie spodziewałam się takiego kosmosu i pewnie poleci wiele gromów w stronę Kasi, ale przynajmniej można powiedzieć, że ta powieść jest inna niż wszystkie.
Jeśli chodzi o samą fabułę, to mamy przed sobą dziewczynę, Dianę, zahukaną, zamkniętą wręcz pod kloszem przez rodziców i przerażoną bliskością z jakimkolwiek facetem, bo wydaje jej się to zwyczajnie bardzo niewłaściwe. Czy słusznie? Zależy od podejścia.
Z drugiej strony pojawia się mężczyzna. Bogaty, pewny siebie, przystojny i Diana od razu czuje między nimi iskry. Niestety, okazuje się, że jest wiele powodów, dla których nie potrafi ona się do niego zbliżyć. Od żałoby po bracie, po wmawiane jej religijne poglądy rodziców.
Ogólnie dziewczyna ma kontakt z mężczyznami na co dzień, co nie zmienia faktu, że jest tak zwaną szarą myszką. Czy budzą się w niej jakieś nowe uczucia, poglądy na świat? Przeczytajcie sami :)
Opis od wydawcy zachęca, spójrzcie:
"Od tragicznej śmierci brata Diana z dnia na dzień popada w coraz większą depresję. Dziewczyna nie potrafi cieszyć się z czegokolwiek, a wypadek na uczelni sprawia, że ma ochotę ze wszystkiego zrezygnować, nawet z wymarzonych studiów artystycznych. Jest przekonana, że nie ma siły walczyć o swoją przyszłość, a tym bardziej o siebie.
Wtedy poznaje Ryana. Ten jeden moment sprawia, że wszystko zaczyna się zmieniać. Mężczyzna wydaje się być inny i stara się jej pomóc, ale czasami nic nie jest takie, jakim się wydaje. Chwile są ulotne, a czasu nie da się zatrzymać."
Jakże intrygujący jest ten opis! Nie nastawiajcie się na typowe romansidło, wielką miłość po wsze czasy i typowe "żyli długo i szczęśliwie". Nastawcie się natomiast na historię dziewczyny, dla której wszystko się zmieniło na lepsze, poznała faceta, przy którym poczuła się kobieco i być może znalazła miłość swojego życia. Czy to możliwe, czy to kolejna komedia romantyczna? Czy będzie happy end?
Osobiście podobało mi się to, że nie wszystko ukazała mi Autorka w tej książce w kolorowych barwach. Pokazała, że w życiu nie zawsze jest różowo i nawet, jeśli wszystko idzie po naszej myśli, nagle może okazać się tylko marzeniem i posypie się jak domek z kart.
Przekonałam się do książek Kasi Haner jakiś czas temu. Głównie za sprawą tego, że nie są to ciumkająco słodzące opowiastki o miłości, a są zaskakujące, momentami nawet bym powiedziała, że brutalne. Tak, to jest dobre określenie. Kasia potrafi być bardzo okrutna wobec swoich bohaterów, a i czytelnika nie oszczędza, kiedy kończy książkę w taki sposób, że oczy wyskakują z orbit i szczęka odbija się od podłogi. Człowiek by chciał czytać dalej, a jednocześnie wcale nie chce bo jest w takim szoku.
Czekam na drugi tom. Oceny widzę już, że przed premierą zdobywa genialne. Zobaczymy dalej, ale ja się nie wyłamuję z szeregu, rzucam 9/10 gwiazdek.
P.S.: Nie uważacie, że okładka jest śliczna? Ja jak tylko ją zobaczyłam, to stwierdziłam, że postawię ją na półce tak, żeby było ją widać w całej okazałości, a nie tylko grzbiet.