Nie będzie to zwykła recenzja - bo pewnie już nie jedną czytaliście - bardziej chcę zwrócić uwagę na rzeczy, które szczególnie utkwiły mi w świadomości.
Czytając, bardzo zapadł mi w pamięci fakt, że autorka powieści po jej publikacji popełniła samobójstwo. Zaczęłam dokładniej zagłębiać się w jej biografię i doczytałam, że chorowała na zaburzenie afektywne dwubiegunowe, czyli jednym słowem chorobę psychiczną. I teraz pytanie - jakie są przyczyny zaburzeń psychicznych? Pod koniec XIX w. zaczęto się doszukiwać biologicznego podłoża chorób, doszła do tego również genetyka oraz podejście psychologiczne, według którego przyczyną zaburzeń psychicznych mogą być różnorodne wpływy środowiska – od wczesnodziecięcych doświadczeń aż do nieprawidłowego rozwiązywania problemów zaistniałych w okresie dojrzewania i dorosłości. I tu chciałam zaznaczyć na co zwróciłam uwagę w książce: Esther kilka razy wspomina o tym jak lekarze pytali jej matkę o ich stosunki i relacje. Ta sama sytuacja pojawiła się u jednej z pacjentek. Trzeba więc pamiętać, że choroba psychiczna ma nie tylko podłoże genetyczne (nieprawidłowości w procesie rozwoju mózgu w okresie płodowym, urazy okołoporodowe, schorzenia mózgu w okresie dorastania i dorosłości, różnego rodzaju uszkodzenia spowodowane przez toksyczne działanie narkotyków, alkoholu, nadużywanie leków, pewne choroby somatyczne – endokrynologiczne, guzy mózgu), ale również psychologiczne (głównie relacje z matką, pewne systemy wychowawcze stwarzające niekorzystne warunki do samodzielnego podejmowania trudnych i kompetentnych decyzji, narażanie dziecka na skrajnie trudne sytuacje fizyczne i psychologiczne, brak we wczesnym dzieciństwie osoby zapewniającej bezpieczeństwo i miłość). W "Szklanym kloszu" przeczytamy również o tym jak Esther bardzo brakowało ojca – gdyż zmarł gdy była ona małym dzieckiem. Pojawia się ogromny żal do matki o to, że nie pozwoliła im uczestniczyć w pogrzebie. Dla matki ona i jej rodzeństwo byli wtedy zbyt małymi dziećmi. Jak to opisywała bohaterka – w związku, iż ojciec zmarł w szpitalu – jego śmierć wydawała jej się zjawiskiem nie do końca realnym. Dopiero po paru latach będąc przy grobie ojca – szlochała – pisząc jednocześnie, że nawet matka wcześniej nie pozwoliła sobie na żałobę.
Szklany klosz zniekształcał obraz postrzegania Esther. To co wydawało jej się normalne (wyrzucanie zwiędłych kwiatów, mimo, że takimi wcale nie były) tak naprawdę nie było. Wielokrotnie jednak widać, że mimo swojej choroby – dostrzega rzeczy, na które zdrowy człowiek pewnie nie zwróciłby nigdy uwagi (wyczulone postrzeganie szczegółów). Potrafiła na swój sposób analitycznie patrzeć na świat i na wszystkie możliwe opcje wyboru sposobu samobójstwa. Czasami odnosiłam wrażenie, że w tej całej chorobie – potrafiła niejednokrotnie przechytrzyć wszystkich logiką swojego myślenia (myśli o próbach samobójczych). Kolejna rzecz, która rzuciła mi się w oczy to KŁAMSTWO. Okłamywała lekarzy, matkę, np. z sytuacją wyjścia ze szpitala, tylko po to, aby znaleść się jak najdalej od miejsca w którym jej pilnują (Esther cały czas – nie zapomnijmy – w swojej głowie snuła plany, wszystkie zachowania miały swój cel). Chciała obarczyć matkę winą, aby wyzwolić w niej wyrzuty sumienia: “– Muszę się stąd wydostać – szepnęłam z naciskiem. – Wtedy od razu wyzdrowieję. Ty mnie tu wpakowałaś, ty musisz mnie stąd wyciągnąć. Postanowiłam najpierw przekonać matkę, żeby zabrała mnie ze szpitala. Potem wykorzystam jej poczucie winy, tak jak ten obłąkany chłopiec w sztuce, i na pewno przekonam ją, że sama wiem najlepiej, czego mi trzeba. Ku mojemu zdumieniu matka się zgodziła. – Dobrze – powiedziała. – Postaram się wydostać cię stąd... chociażby po to, żeby cię umieścić w lepszym szpitalu. Zrobię wszystko, co w mojej mocy – położyła mi rękę na kolanie – ale przyrzeknij mi, że ty też się postarasz.”
Książka piękna, choć czytając ją trochę przerażał mnie fakt patrzenia na świat oczyma Esther i jej plany związane z samobójstwem oraz zimną kalkulacją.
http://karalajn.blogspot.com/2014/03/szklany-klosz_23.html