Uf w końcu dotarłam do domu i jak zwykle mam kilka recenzji do nadrobienia, bo na robotach nie mam niestety internetu. Mam za to sporo czasu na nadrabianie lektur i wykorzystuję to skrupulatnie. Na pierwszy ogień w grudniowych recenzjach idzie Szeptun Tomasza Betchera i jak zwykle żałuję, że tak późno sięgnęłam po tę książkę. i wiecie co? Ta książka nie była dobra, ona była bardzo dobra, żeby nie powiedzieć rewelacyjna. Napisana miłym w odbiorze językiem, pełna magii, tajemnic i zieleni, na której rzadko staje ludzka stopa.
" Kiedy wszystko się wali, w twój samochód uderza piorun i spotykasz miłość swojego życia. Miłość niemożliwą.
Julia na dwoje nastoletnich dzieci - nastoletnią córkę Marysię i ośmioletniego Kubę. Mąż pracuje w Norwegii na platformie wiertniczej i niespecjalnie interesuje się żoną i dziećmi. Rodzice fundują jej wczasy w Beskidach, u prawdziwego szeptuna leczącego ziołami. Na miejscu okazuje się, że to żaden staruszek zbierający zioła, tylko odludek, wyklęty przez miejscowych pół-Cygan, do tego młody i szalenie przystojny. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie dogada się z nauczycielką z Gdańska. Iskrzy od samego początku, w samochód Julii bowiem trafia piorun..."
Tyle opis wydawcy, ale chociaż intryguje i zachęca do czytania to nie oddaje w pełni tego, czego jesteśmy świadkami. Miłości, która rodzi się od rażenia pioruna. Miłości, która ma wyboistą drogę. Miłości, która nie powinna się zdarzyć. I wreszcie miłości, która od początku powinna być skazana na porażkę.
Julia jest mężatką, która mieszka w Gdańsku wraz z dwójką dzieci. małżonek lata temu wyjechał na platformę do Norwegii, aby polepszyć byt swojej rodzinie. Z biegiem lat jednak jego powrót nie tylko się opóźnia, ale i jego przyjazdy są coraz rzadsze. Ośmioletni Kuba tęskni za ojcem tak jak tylko potrafi małe dziecko. Julii brakuje męskiego ramienia, poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. jej nastoletnia córka Marysia z roześmianej nastolatki stała się mroczną i pełną buntu młoda kobietą, do której Julii coraz trudniej dotrzeć, a każda próba kontaktu kończy się awanturą. Za namową rodziców Julia wraz z dziećmi postanawia wyjechać na wakacje, która nie tylko mają pozwolić całej trójce odpocząć i zbliżyć się do siebie, ale przede wszystkim pobyt w Beskidach ma pomóc Kubie odzyskać zdrowie. Chłopiec cierpi na atopowe zapalenie skóry i żadne kosmetyki, diety ani wizyty u lekarza nie są w stanie ulżyć jego cierpieniu i poprawić kondycję jego skóry. W Beskidach mieszka miejscowy szeptun, który potrafi wyleczyć to wobec czego lekarze są bezradni.
Na miejscu okazuje się jednak, że ów szeptun nie żyje, a na miejscu, w którym kiedyś żył jest jego wnuk. Waldek, młody przystojny i samotny. Rozczarowana Julia najchętniej od razu wróciłaby do Gdańska, gdyby nie fakt, że w samochód trafił piorun i bez interwencji mechanika ani rusz.
Czy między Julią a Waldkiem narodzi się więź, która ich do siebie zbliży. Czy dzieci będą się umiały odnaleźć w miejscu odciętym od świata? Czy Marysia otworzy się na drugiego człowieka? I wreszcie czy Kuba będzie mógł funkcjonować w miejscu, któremu daleko do czystości? Sięgnijcie koniecznie po Szeptuna Tomasza Betchera i przekonajcie się sami. Jestem przekonana, że nie będziecie żałować swojego wyboru i historia wciągnie Was od samego początku, a zakończenie tak jak i mnie wbije Was z fotel.
To historia, która czytałam z prawdziwą przyjemnością. Autor zabrał mnie w przepiękną podróż pokazując miejsca, w których jeszcze nie byłam, a w które koniecznie muszą się wybrać. W taką dzicz, gdzie nie ma zasięgu, można zapomnieć i odpocząć od codzienności, zaszyć się w Bieszczady i zapomnieć wszystko.
Polecam Wam gorąco Szeptuna, bo to genialnie napisana historia, która skradnie Wasze serca. Widziałam, że autor ma już kolejną książkę na swoim koncie. Wiem, że z pewnością po nią sięgnę, bo wiem, że na nazwisku Betcher można polegać.