Szept syberyjskiego wiatru recenzja

Jest to moje drugie spotkanie z autorką i myślę, że nie ostatnie! Książka jest bardzo ciepła i sympatyczna, nawet pomimo tragedii, które zdarzyły się dawno temu w życiu bohaterów. Kalina, która z pozoru zdaje się delikatna, tak naprawdę jest bardzo odważną, silną kobietą, niestety również upartą, w niekoniecznie dobrym tego słowa znaczeniu ;) Na pewno godne podziwu jest to, że potrafiła opuścić kraj, w którym spędziła większość życia i dosłownie rzucić się w wir czegoś nowego. Gotowa aby stawić czoło nowym wyzwaniom, pracy, o której nie miała dotąd pojęcia. Pełna zapału i otwarta na to, co jest dla niej zupełną nowością! Żeby nie było zbyt pięknie, dziewczyna bywa totalnie denerwująca! Głównie jeśli chodzi o uczucia względem Sergiusza. Przyznaję, że dotąd nie mogę jej zrozumieć ;) 
Natomiast Sergiusz? Pokochałam go! Odrobinę gburowaty, ale czy nie jest to tylko maska? Co takiego się pod nią skrywa?
Książkę czyta się naprawdę dobrze, historia opisywana na kartkach szepcze do nas... przyzywa nas. Dodatkowo, jej klimat jest cudowny! Kiedy nasi bohaterowie lądują w Rosji, aż by się chciało samemu spakować i wsiąść w samolot! Miejsca opisywane przez autorkę zdają się być niesamowicie urokliwe! 

Dla wielu osób minusem mogą być rosyjskie wtrącenia, których prawdopodobnie znaczenia nie zawsze można się domyślić.  Ja na szczęście nie miałam tego problemu, znając odrobinę język ukraiński, jednak myślę, że czytelnikom może momentami sprawiać to trudności. 

W całej lekturze odrobinę mi czegoś zabrakło, głównie pod koniec książki, zakończenie nie do końca mi się spodobało... Jednak ogółem uważam, że jest to naprawdę dobra pozycja i jak najbardziej polecam!