Kolejną przygodę z czarodziejskim światem czas zacząć - powiedziałam do siebie, biorąc do ręki drugą część serii o magicznej cukierni, która zapowiadała się tak samo dobrze jak jej poprzedniczka, więc nie traciłam ani chwili i szybko zabrałam się za lekturę.
Od razu okazało się, że odkąd Almanach wiedzy kulinarnej został skradziony, miasteczko Klęski Zdrój nie jest już tym samym miejscem, jakim było wcześniej. Wszyscy mieszkańcy wydają się przygnębieni, natomiast w tym samym czasie złodziejka książki, Lily, odnosi sukcesy dzięki swojemu programowi kulinarnemu w telewizji. Ciekawiej zaczyna się robić, gdy mała Rozmarynka rzuca swojej ciotce Lily wyzwanie. Ustalają, że ta, która wygra międzynarodowy konkurs pieczenia, stanie się właścicielką Almanach. I takim to sposobem rozpoczyna się dla Rozmarynki i jej rodziny wspaniała przygoda w Paryżu.
Na pierwszą pochwałę zasługuje oczywiście miejsce, w którym głównie toczy się akcja, czyli Paryż. Został on świetnie przedstawiony przez autorkę powieści, szczegółowe, a jednak nienużące opisy pozwoliły mi na chwilę zapomnieć, że jestem w moim małym (ale kochanym) Białymstoku i przenieść się do miasta zakochanych, które w jednej chwili zostało napełnione magią. Napotkałam tam różne bajkowe stworzenia, gadające koty, myszy, a nawet duchy! Fantazją zostały także napełnione przepisy na przepyszne wypieki, które z łatwością przybierały widzialną postać w mojej wyobraźni.
Za każdym zakrętem czekały na mnie kolejne zagadki i zaskoczenia, które nieustannie zmieniały bieg akcji. Dzięki temu ani razu nie zaznałam nudy, monotonii i ani trochę nie miałam ochoty na odłożenie książki. Nie zawiedli mnie także bohaterowie, których polubiłam już w poprzedniej części. Dobrzy czy źli - wszyscy mieli wpływ na moje emocje, dlatego też w czasie lektury kibicowałam mojej ulubionej Rozmarynce, złościłam się na Lily i śmiałam się z dowcipów kota dziadka. Jednak powieść pani Littlewood to nie tylko świetne antidotum na zły humor, ale także lekcja właściwego postępowania. Zwraca uwagę na to, jak ważne jest w życiu czynienie dobra i działanie zgodnie z własnym sumieniem. Poprzez ciepło emanujące z rodziny Szczęsnych oraz wsparcie, którym otoczony jest każdy jej członek, historia ta daje doskonały przykład tego, że rodzina oraz jedność mają w sobie największą siłę i nic nie jest w stanie jej pokonać.
Moja przygoda z książką "Szczypta magii" rozpoczęła się świetnie i tak też się zakończyła. Dzięki tej pogodnej lekturze spędziłam miło czas, nadrobiłam zaległości w śmiechu oraz oderwałam się od kłopotów codzienności, bo zostały one schowane za magicznym światem, który wykreowała autorka. Ze swojej strony mogę tylko zachęcić do przeczytania tej książki dzieci, młodzież oraz dorosłych, tych młodych duchem, a także tych, którzy zapomnieli już, jak to jest być dzieckiem. Może czas sobie o tym przypomnieć...