**PATRONAT MEDIALNY**
Aż trudno jest mi uwierzyć, że "Magia Miłości. Szczęście pod aniołem" to już siódma książka Autorki, która znalazła się pod moim patronatem medialnym i szósta, do której napisałam kilka słów na okładkę. Jest to również początek nowej serii, choć bohaterów mieliśmy okazję poznać już we wcześniejszych książkach.
Tym razem poznamy bliżej Łukasza i Sarę, parę, która złapała nić czegoś pięknego i wyjątkowego już w okresie dzieciństwa dziewczyny, gdy ośmiolatka mianuje (już niemal) dorosłego mężczyznę swym rycerzem. Po latach gdy dochodzi do spłaty zobowiązania i złożonego przed laty przyrzeczenia, którego podjął się Łukasz, miłość między młodymi wybucha ze zdwojoną siłą, jednak przed nimi jeszcze sporo wyzwań, którym muszą sprostać, by w końcu być razem. Czy im się uda? Przetrwają, czy każde z nich pójdzie w swoją stronę? Jak na ich relację zareagują najbliżsi, czy każdy z ich wyborami się pogodzi? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce, bo ja już nie mogę więcej napisać, by nie zdradzić Wam czegoś istotnego i zepsuć radości z odkrywania tej historii. Napiszę tylko, że "Magia Miłości..." to lekka i przyjemna (choć momentami dająca sporo do myślenia) w odbiorze opowieść o miłości, która uderza w człowieka niczym grom z jasnego nieba i sprawia, że znów można uwierzyć, że na świecie jest ktoś, kto jest nam przeznaczony, i pomimo różnych losowych przeszkód jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, odnajdziemy się zawsze, a za sprawą głównych bohaterów możemy się o tym przekonać niemal na własnej skórze.
Jest to również opowieść o dojrzewaniu, odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, przyjaźni, która nigdy nie zawiedzie, choć czasami jest naprawdę szorstka, o rodzinie, która jest dla siebie zawsze i nawet w najtrudniejszych momentach stoi za sobą murem...
Książkę czyta się, mimo jej gabarytów, dość szybko.
Bohaterowie są ciekawi i bardzo barwni. Nie są idealni, mają swoje wady, z którymi starają się walczyć na co dzień. Łatwo zrozumieć ich postępowanie, które nie zawsze jest takie, jak powinno, ale dzięki temu wydają się czytelnikowi bliżsi i łatwiej jest wczuć się w ich położenie. Doskonale sprawdziła się w tym momencie naprzemienna narracja, dzięki czemu jeszcze bardziej mogliśmy zagłębić się w uczucia i emocje, które targają tymi postaciami. W moim odczuciu zawsze jest to udany zabieg, bo podsyca on emocje i pozwala poznać punkt widzenia, emocje, uczucia i motywy każdej ze stron.
Postaci pobocznych jest sporo, każda z nich dostaje "swój czas", ale i każda z nich wnosi sporo dobrego do tej opowieści i tworzy niezwykle barwne i wielowymiarowe tło dla głównej dwójki.
Akcja może nie goni na złamanie karku, ale w kulminacyjnych momentach potrafi bardzo zaskoczyć, wywołać wiele skrajnych emocji, zmusić do refleksji, ale i rozbawić.
Napisana ładnym i zrozumiałym językiem, z błyskotliwymi dialogami, zabawnymi sytuacjami, charakterystycznymi oczkami puszczanymi w kierunku czytelników, książka jest idealna niemal dla każdego, pod warunkiem że nie będziecie tu szukać sensacyjnych strzelanek, litrów krwi i grozy wylewającej się z każdej strony. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka ta da przy sobie odpocząć, wyciszy, ukołysze rozkołysane nerwy, zabierze w niezwykłą literacką podróż... Sądzę, że śmiało mogą po nią (jak i wszystkie poprzednie) sięgnąć nastolatkowie.
Bardzo się cieszę, że zostałam patronem tej książki. Z wielką niecierpliwością czekam na tom II, i to, co jeszcze czeka na naszą parę. Przyznam szczerze, że ciekawość mnie już wręcz zżera od środka.
Jak przy wszystkich książkach pani Ewy na i tu okładce znajdziecie również kilka słów mojej rekomendacji.
Czy polecam?
Oczywiście! A dlaczego? Niech przekona Was moja rekomendacja...
Czasem najbardziej szalone decyzje, podjęte wbrew wszystkim i wszystkiemu, powodują, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Jak rozwinie i zakończy się ta historia ? Tego dowiecie się, czytając "Szczęście...". Ja zarwałam dla tej historii noc, jestem przekonana, że Wy zrobicie to samo.