,,Pomóżcie mi szepnęła z rozpaczą, ale jej glos nie wzbudził nawet najcichszego echa - i oczywiście nikt jej nie odpowiedział. Nie mała pojęcia, jak długo tak stała mocno zaciskając powieki. W sypialni robiło się coraz chłodniej. Zadrżała. Słyszała też dźwięki przypominające drapanie, jakby wielkich szczurów. Wielkich szczurów.. lub czegoś znacznie gorszego.”
Gdy sięgałem po tą książkę, moją uwagę przykuła całkiem ciekawa okładka, niestety wszystko inne elementy czyli tytuł książki, jej skromna objętość i duży rozmiar czcionki nasunęły mi myśl, że jednak tym razem nie należy się spodziewać niczego dobrego. Aby przekonać się czy te przeczucia okazały się słuszne zapraszam do przeczytania recenzji.
Główną bohaterką książki jest Kelly pracująca w salonie fryzjerskim znanego stylisty Simona Cranea i zajmująca się tam głównie pomocą przy strzyżeniach oraz sprzątaniem włosów. Pewnego dnia znosząc worki z włosami do piwnicy słyszy tam dziwne głosy, a przypadkowo rozpruta torba z włosami sprawia, że rękę zaczynają jej porastać dziwne, rozrastające się włosy, które dają ponadnaturalną siłę i jednocześnie próbują zawładnąć ciałem i duszą Kelly. Okazuje się, że włosy te należą do samego Belzebuba. Wkrótce dochodzi do dwóch tajemniczych morderstw, także powiązanych z włosami. Aż w końcu wychodzi na jaw, że Simon Cutter sprzymierzył się z demonem i dzięki włosom posiadł część jego mocy..
Jak można wywnioskować z mojego krótkiego streszczenia, książka niestety nie posiada przekonywującej fabuły. Okazuje się, że nawiedzony przez Belzebuba zakład fryzjerski nie jest niestety dobrym materiałem na powieść, nawet w rękach tak dobrego pisarza jak Graham Masterton. Autor ten udowodnił wcześniej, że z wydawać by się mogło nieciekawej historii powstać może dobra powieść - czego przykładem było chociażby ,,Dziedzictwo” związane z opanowanym przez siły zła meblem. ,,Szatańskie włosy” niestety tylko w bardzo niewielkim stopniu oddają klimat jaki posiadało ,,Dziedzictwo”. Książka posiada jeszcze kilka mankamentów najważniejszym z nich jest to, że niestety zupełnie nie straszy. Na 175 stronach znaleźć można 3-4 momenty, w których możemy liczyć na lekki dreszczyk i to niestety wszystko. Poza tym objętość książki-175 stron napisanych dużą czcionką, ja to przeczytałem w ok. 2 godziny, trochę za mało czytania, tym bardziej, że strachu tu brak, a i cena książki rzędu kilkunastu złotych przecież do najniższych nie należy.
Cóż mimo, że bardzo lubię twórczość Grahama Mastertona zmuszony jestem odradzić lekturę tej książki. To po prostu strata czasu i pieniędzy, fabuła mało ciekawa i naiwna, grozy jak na lekarstwo, jest to chyba najgorszy horror tego pisarza. Radzę lepiej sięgnąć do którejś z wcześniejszych książek tego autora.