Horror i sensacja. Takie było założenie i tak też to odebrałam. Książka opisująca zło bardzo dokładnie, zawierająca ciekawe przemyślenia oraz dosyć kontrowersyjne przykłady. Zdecydowanie mnie zaciekawiła, choć na początku byłam lekko znudzona tymi klimatami. Myślałam, że będzie pełna schematów, że mnie nie zaskoczy. Czy się myliłam?
Piętnastoletni Jake Harker już od dzieciństwa interesuje się horrorami, czyta je namiętnie od dnia, w którym dostał od ojca pudło ze starymi horrorami. Wie wszystko na temat paranormalnych istot, ale nie ma pojęcie, że ta wiedza może się mu kiedyś przydać.
Dopiero gdy matka Jake’a zostaje brutalnie zamordowana, chłopiec zaczyna uświadamiać sobie w jakim świecie żyje i co tak naprawdę ukrywa Instytut Hobarona. Świat istot nadprzyrodzonych istnieje naprawdę i jest o wiele bardziej przerażający, niż wyobrażali sobie go komiksowi scenarzyści
Raz na pokolenie wrota piekieł stają otworem, a okrutne stworzenia zaczynają przenikać do naszego świata. Jedynym sposobem na zamknięcie tych drzwi jest złożenie w ofierze niewinnego dziecka, którego krew może odnowić magiczną pieczęć.
Tym razem to Jake ma uratować ludzkość, ale chłopak nie ma zamiaru kłaść głowy pod topór. Podobno istnieje inny sposób, co się jednak stanie, gdy i ten zawiedzie?
Gdy zaczęłam czytać tę książkę, nastawiłam się na grozę i strach, jednak na początku nieco zniechęciłam się lekturą. Wydawała mi się ona nudna i przewidywalna. Miałam nadzieję na silne emocje, których z początku nie umiałam odnaleźć. Chociaż akcja rozkręca się dosyć szybko, ja wciągnęłam się dopiero później, kiedy już przekonałam się do panującego klimatu. Wtedy książka okazała się ekscytująca i ciekawa.
Na demonicznej scenie widzimy niewinnego i niczego nieświadomego chłopaka, który miał to nieszczęście zostać wybrańcem. Gdy chłopak uświadamia sobie zagrożenie i odzyskuje wspomnienia, dociera do niego, że musi poznać prawdę. No i oczywiście nie ma zamiaru tracić życia, nawet jeśli dzięki temu miałby uratować ludzkość. Istnieje inny sposób, nad którym pracowali jego rodzice, a jeśli odnajdzie właściwe rozwiązanie na czas możliwe, że uda mu się nie dopuścić do Świtu Demonów. Przyznam szczerze, że nie Takiego zakończenia się spodziewałam i byłam naprawdę zdumiona poznając prawdę. Szokująca i niesprawiedliwa!
„Tak bardzo lękaliście się zła, że pozwoliliście zapuścić mu korzenie we własnych sercach”
Czarne jest czarne, a białe jest białe. Właśnie temu zaprzecza autor swoją powieścią. Podstawowym przykładem tutaj jest Instytut Hobarona, który pomimo iż zwalcza zło, sam dopuszcza się największego przestępstwa. Zabójstwa niewinnego dziecka. Działając z pozoru dobrze, starsi Hobarona, wpuszczają w swoje serca zło, dzięki czemu nie są wcale lepsi od demonów, które starają się unicestwiać. Nie jest to jednak jedyny problem, który porusza William Hussey.
Jedna rzecz nie dawała mi spokoju od samego początku. Każda matka zrobiłaby wszystko, by uratować syna, jednak nie Claire. Nawet najczarniejsze umysły nie spodziewały się takiego obrotu sytuacji. Kobieta mając wybór, wydać informacje o tajemnej broni, a życiem syna, dotrzymała tajemnicy. Wkrótce oddała życie, za swój wybór i za syna, jednak nie postąpiła jak każda inna matka, co mnie zszokowało. Była również dosyć sucha, nie okazywała żadnych uczuć w stosunku do niego, dlaczego? To było dla mnie tajemnicą.
Styl pisania autora jest przystępny, a przez ciągłość wydarzeń William Hussey nie daje choćby na chwilę odetchnąć. Widać, że starał się stworzyć nowy, emocjonujący świat, w którym czytelnik miał się zanurzyć i wypłynąć dopiero pod koniec. Ciekawa fabuła, pomysł na inne wykorzystanie istot nadprzyrodzonych oraz bardzo dobre wykonanie. Jestem usatysfakcjonowana.
Oceniając całokształt książki, była bardzo dobra. William Hussey stworzył nowy świat, oczywiście nie obyło się bez schematów, ale okazała się również zaskakująca. Podobało mi się również to, że było dużo akcji, a praktycznie od pierwszej strony autor starał się zaciekawić czytelnika. W tym gatunku spodziewałam się jednak silniejszych emocji i nie poczułam wszechogarniającego strachu, na jaki miałam nadzieje. Znalazłam tutaj więcej plusów, niż minusów, więc moja końcowa ocena również będzie pozytywna.
„- Pomógł swemu ojcu, tak samo jak ja pomógłbym tobie. To wcale nie znaczy, że jest zły, moim zdaniem wręcz przeciwnie, to dowód na to, że tkwi w nim jeszcze nieco dobra. Odszukam go i uratuję.”