Masz dom, męża, córkę i dobrą pracę. Czego chcieć więcej? Na zewnątrz każdy uważa Cię za szczęściarę, kobietę, która złapała szczęście obiema dłońmi i nie wypuściła ze swoich rąk. Zazdroszczą Ci posady, córki, która z każdym dniem staje się małą kopią Ciebie samej. Mało kto by pomyślał, że coś złego wtargnęło w Twoje gniazdko szczęścia. I nikt, nikt by nie podejrzewał, że wewnątrz, tam w środku jesteś kruchą postacią, której życie mocno dało w kość. Osobą, która zamiast bycia żoną, czuje się służącą we własnym domu. Niewolnicą, którą można ukarać, postawić do pionu, gdy coś nie pasuje. Robisz wszystko - pierzesz, sprzątasz, gotujesz, podajesz piwo, wychowujesz dziecko.
Młoda polonistka Gabriela ma męża, czteroletnią córkę i dom. Po mimo tego wszystkiego czuje, że jej małżeństwo się rozpada. Mąż traktuje ją jak służącą - padaj, sprzątnij, pozamiataj. Jedyną pociechę ma z córki. Kobieta postanowiła założyć blog, na którym opisuje zachowanie swojego męża i problemy, z którymi się boryka. Jej wpisy uważnie śledzi i komentuje tajemniczy Nikt_Ważny. Dyrektorka szkoły zaproponowała jej stworzenie kółka teatralnego, które ma rozwinąć wyobraźnie uczniów. Początkowo niechętnie do tego podchodzi, ale przekonuje się do pomysłu bardzo szybko. Równocześnie angażuje się w pomoc chłopcy z rodziny dotkniętej problemem alkoholowym. Tymczasem sama staje się ofiarą przemocy domowej. Czy uda jej się uciec z piekła? Jak potoczą się losy Gabrieli i Nikogo_Ważnego? A co z chłopcem?
Aneta Rzepka to pisarka urodzona 16 stycznia 1980 roku w Wołominie. Mieszka w Warszawie, chociaż marzy jej się drewniana chatka w górach i śpiew ptaków zamiast warkotu samochodów. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z wykształcenia historyk literatury polskiej i teolog, z zamiłowania mól książkowy, z powołania żona i matka. Autorka bajek tworzonych na własny użytek oraz opowiadań. W 2010 roku zadebiutowała powieścią "Tohańska branka", a w 2011 roku wydała powieść "Na strunach marzeń".
Książka jak najbardziej dobra. Szybko się ją czyta, nie ma problemu z rozumieniem fabuły. Oprócz głównego wątku - losów Gabrysi, poznajemy też historię Żyły, pana dozorcy, Mateusza i Pawła. Jest to urozmaicenie, które sprawiło, że "Świat..." stał się jeszcze przyjemniejszy. Okładka i tytuł są bardzo ładnie skomponowane. Nie ma zbyt czego się przyczepić w tej pozycji. Owszem, drobne błędy pewnie są, ale ja tam nie będę ich wytykać.
Historia Ingi może zdarzyć się każdemu z nas. Ludzie zbyt pochopnie osądzają młode małżeństwa. Wielu uważa, że kobiety to słaba płeć i trzeba je sobie podporządkowywać. Czasem nawet z użyciem siły. A tak naprawdę zamiast podejść do nas - kobiet, z szacunkiem, traktują nas panowie jak niewolnice, które powinny ich wielbić, za to, że oni raczą spojrzeć na nas. A czy oni sądzą, że nam to pasuje? Phi, wątpię, bo nawet nie myślą o tym co robią. Są totalnymi idiotami. I do nich można zaliczyć męża Gabrysi. Totalny idiota, który nie patrzy na to, że krzywdzi żonę. Bo ma być tak i tak. A jak nie to się wyżywa na Bogu ducha winnej Indze. Szczęście w nieszczęściu, że ich córeczka tego nie oglądała, chociaż kto wie?
"Świat w pastelach Ingi" to powieść, która odpręża, a jednocześnie daje do myślenia. Pozwala poznać losy zwykłej polskiej polonistki, a także daje wgląd do życia innych osób - chociażby Mateusza, który mimo młodego wieku już ma wielki obowiązek. Polecam gorąco, a gdy przeczytacie/czytaliście już to dajcie znać, co o tej książce myślicie.