Na wstępie chciałabym podziękować Autorce oraz Wydawnictwu za zaufanie i możliwość objęcia patronatem medialnym książki "Prawie północ" będącej debiutancką powieścią Zuzi. Jest to powieść z gatunku literatury młodzieżowej, która totalnie kupiła mnie zarówno treścią jak i piękną, klimatyczną okładką. W książce znajdziemy motyw enemies to lovers, he feel first oraz found family a także takie wątki jak nielegalne wyścigi samochodowe, on ma mroczną przeszłość, ona ma toksyczną rodzinę. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się szalenie szybko. Mi zapoznanie się z historią Maybel i Matta zajęło jeden wieczór. Z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam to co działo się w ich życiu i nie byłam w stanie odłożyć książki nawet na moment. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w bardzo autentyczny sposób wykreowani. To młodzi ludzie, dopiero co wkraczający w dorosłość, a już niosący na swoich barkach bardzo wiele. To postaci, które mają swoje tajemnice, a także wady i zalety, borykają się z różnymi problemami, a także często popełniają błędy, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w niektórych przypadkach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga głównych postaci, chociaż w głównej mierze mamy tutaj punkt widzenia Maybel, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Maybel od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię, chociaż nie ukrywam, że czasami jej postępowanie trochę mnie irytowało, zrzuciłam to jednak na karb jej młodego wieku. Zagłębiając się w jej historię, w jej relacje rodzinne wielokrotnie miałam ochotę wejść do tej książki żeby przytulić i wesprzeć Maybel i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Jeśli chodzi o Matta to wokół niego była roztoczona taka aura tajemniczości, dowiadujemy się o nim naprawdę mało, a mnie szalenie zaintrygowała jego postać. Ważną rolę odgrywają tutaj także bohaterów drugoplanowi, którzy wprowadzają do życia Maybel i Matta wiele zawirowań. Jeśli chodzi o relację głównych postaci, to ta została w rewelacyjny sposób zaprezentowana, ich potyczki słowne wieloletnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. To klasyczne enemies to lovers! Niemniej jednak wszystko między Maybel i Mattem toczyło się swoim niespiesznym rytmem, pozwalając Czytelnikowi skupić się na gestach, słowach i odczuciach towarzyszących głównym postaciom. Najbardziej podobały mi się momenty, kiedy Maybel i Matt otwierali się przed sobą, zaczynali powoli darzyć się zaufaniem oraz dzielili się swoimi obawami i problemami. Chociaż w głównej mierze robiła to Maybel, Matt okazał się tą bardziej skrytą i tajemniczą postacią do ostatnich stron... Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, wywołując przy tym wiele skrajnych emocji i wrażeń. Mowa o chorobach psychicznych, kłamstwach, zdradzie i gaslightingu. Na uznanie zasługuje także świetne przedstawienie wątku przyjaźni w tej historii. To cudowne, że Matt i Maybel zawsze mogli liczyć na swoich przyjaciół, wyżalić się im, poradzić. Coś pięknego, warto mieć wokół siebie takich ludzi, którzy bez względu na wszystko zawsze będą nad wspierać. Chociaż to co wydarzyło się na ostatnich stronach powieści może mocno ją nadwyrężyć... Uwierzcie, że do samego końca nie wiedziałam jak ten tom się się zakończy.. ale to co zaserwowała tutaj autorka sprawiło, że moje serce na chwilę zgubiło rytm.. Zuzia pozostawiła mnie z milionem pytań bez odpowiedzi i szokiem wymalowanym na twarzy. Nie mogę się już doczekać dalszych losów bohaterów i już teraz podskórnie czuję, że autorka jeszcze mocno namiesza w ich życiu! Polecam!