David Morrell to pisarz znany wszystkim wielbicielom sensacji i thrillerów psychologicznych. Jego dorobkiem pisarskim można by obdzielić kilku literatów a przecież ten kanadyjsko-amerykański pisarz dalej tworzy – prawdopodobnie w czerwcu bieżącego roku pojawi się na polskim rynku jego najnowsza powieść pt. „Fenomen”. Tak się złożyło, że do tej pory powieści tego autora były mi znane tylko z ekranizacji, że wspomnę cykl „Rambo” z Sylvesterem Stallone czy „Bractwo róży” ze wspaniałymi kreacjami Petera Straussa i Roberta Mitchuma (film nosił tytuł „Braterstwo róży”).Dopiero w tych dniach udało mi się sięgnąć po pierwszą w moim czytelniczym dorobku książkę Davida Morrella – właśnie skończyłam czytać „Ostre cięcie” tego autora.
Bohaterem książki jest Stephen Decker – pracownik CIA, specjalista od akcji w terenie. Poznajemy go kiedy przybywa do Rzymu aby tam nadzorować poczynania swojego młodszego kolegi Briana McKittricka. Bardzo szybko orientuje się, że młody agent jest nieodpowiedzialny i łamie wszystkie zasady bezpieczeństwa. Pomimo podjętych działań Decker nie jest w stanie zapobiec tragedii – z winy Briana dochodzi do zamachu terrorystycznego w którym ginie kilkunastu amerykańskich turystów a następnych kilkudziesięciu jest ciężko rannych. Ponieważ ojciec McKittricka jest jedną z najważniejszych osób w Agencji winą za tragedię zostaje obciążony Decker. Rozgoryczony Stephen składa rezygnację, pod wpływem impulsu wyjeżdża do Santa Fe w Nowym Meksyku i tam stara się ułożyć sobie życie. Kupuje dom, podejmuje pracę w agencji nieruchomości i stara się nauczyć żyć bez oglądania się za siebie. Po kilkunastu miesiącach ma wrażenie, że udało mu się odciąć od przeszłości a w jego życiu pojawia się atrakcyjna Beth Dwyer. Niestety szybko się przekona, że spokojne życie u boku kochanej kobiety było tylko jego pobożnym życzeniem. Przeszłość powraca a Decker jako były agent może liczyć tylko na siebie…
Powieść wciąga bez reszty i trzyma w napięciu do samego końca. Szybkie tempo, niespodziewane zwroty akcji to wielki plus tej powieści. Autor nie robi z Deckera niezniszczalnego i nieomylnego herosa, chociaż trzeba przyznać, że czasami balansuje na granicy realizmu. No, ale to już przywilej gatunku. Niezwykle plastycznie ukazane są postacie głównych bohaterów ale autor zadbał też o drugoplanowe postacie oraz szczegóły tła powieści – np. bardzo obrazowe opisy przyrody i krajobrazu Nowego Meksyku czy oryginalnej architektury Santa Fe.
Z czystym sumieniem mogę polecić te książkę nie tylko wielbicielom sensacji. To naprawdę świetna lektura na długie, zimne i deszczowe wieczory.