Na wstępie chciałabym podziękować Autorce oraz Wydawnictwu za zaufanie i możliwość objęcia patronatem medialnym książki "Co za Meksyk". Jest to iście wakacyjna lektura. To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, Karolina jest jedną z autorek po których powieści sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłam, więc był to dla mnie zaszczyt, że mogłam wspomóc ją w promocji tej niesamowitej powieści. Stylistyka i język jakim posługuje się pisarka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko. Ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie i nie odłożyłam póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Razem z bohaterami przeniosłam się najpierw do Rzeszowa, a później do gorącego, pełnego różnorodnych krajobrazów Meksyku. Dzięki niesamowicie plastycznym i fascynującym opisom udało mi się przenieść tam oczami wyobraźni, czułam się tak jakbym towarzyszyła bohaterkom we wszystkich poczynaniach i jednocześnie chłonęła wyjątkowość tego kraju, panujące tam zwyczaje oraz kulturę. Bohaterowie tej powieści, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w bardzo autentyczny sposób wykreowani. To postaci, które mają swoje wady i zalety, borykają się z przyziemnymi problemami, tak jak my popełniają błędy czy postępują pod wpływem emocji, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Jestem pewna, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości. Na kartach powieści mogłam bliżej poznać trzy przyjaciółki - Sarę, Olę i Marikę. Ich myśli, odczucia, mogłam dowiedzieć się z czym się zmagają każdego dnia, jakie wydarzenia z przeszłości je ukształtowały, wpłynęły na ich obecne życie, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Każda z kobiet jest inna, mimo tego samego wieku są na różnych etapach życia, borykają się z różnymi problemami, jednak łączy je długoletnia przyjaźń i marzenia, które pragną zrealizować. Cudowne było to, że wzajemnie się wspierały, dopingowały. W każdej chwili mogły na siebie liczyć i wszystko to było takie bardzo autentyczne, ponieważ kobiety nie szczędziły też sobie uszczypliwości, kiedy którąś z nich trzeba było "postawić do pionu". Każda z nich od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię i byłam szalenie ciekawa jak Karolina poprowadzi ich losy. Nie ukrywam, że podczas czytania "Co za Meksyk" bardzo się zżyłam z kobietami, kibicowałam im i dla każdej chciałam jak najlepiej. Istotną rolę odgrywają tutaj postaci drugoplanowe, które wprowadzają sporo zamieszania do życia bohaterek, dostarczając zarówno im jak i Czytelnikowi wiele emocji. Szczególnie zapadł mi w pamięć i serce pewien intrygujący szaman, który pomógł Sarze, Oli i Marice zrealizować ich plany, które okazały się pełne przygód, humoru i niezapomnianych wrażeń, ale także skłoniły kobiety do refleksji i w pewnym sensie przewrtościowały ich życie. Muszę przyznać, kiedy czytałam ostatnie strony tej powieści czułam pewien niedosyt i mam szczerą nadzieję, że Karolina jednak napisze dalsze losy Sary, Oli i Mariki, bo naprawdę jestem szalenie ciekawa jak dalej potoczą się ich losy. Autorka na przykładzie swoich bohaterek pokazuje, że nigdy nie jest za późno żeby spełnić swoje marzenia oraz udowadnia, że wszystko dzieje się po coś, że nic nie jest dziełem przypadku, a ludzie pojawiający się "niespodziewanie" na naszej drodze znajdują się na niej nie bez przyczyny. Cudownie spędziłam czas z tą książką i jej bohaterkami i czekam już na kolejne powieści spod pióra autorki! Bardzo polecam!