"Dorzuć mnie do prezentu" to zbiór kilku bardzo krótkich opowiadań, których akcja rozgrywa się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia w Warszawie. To historie bardzo odmiennych osób, w różnym wieku, o różnym statusie społecznym, które w jakiś sposób są ze sobą powiązane, a motywem je łączącym są pełne przesłania murale, które ktoś maluje na różnych warszawskich budynkach.
Ponieważ akcja wszystkich opowiadań ze zbioru rozgrywa się w czasie świątecznym, nastawiłam się na powtarzalną i schematyczną fabułę, jednak podczas czytania miałam kilka zaskoczeń. Przede wszystkim, od standardowych książek świątecznych tę publikację odróżnia jednak czas akcji, historie bohaterów rozgrywają się nie tylko w czasie bożonarodzeniowym, ale też podczas pandemii koronawirusa. Jest to więc pozycja całkiem aktualna pod względem tematyki, a zarazem oryginalna, bo covid nie jest jeszcze tematem, który byłby mocno eksploatowany w książkach. Może za jakiś czas to będzie coś normalnego w literaturze, jednak w tym momencie książki rozgrywające się w czasie pandemii, którą właśnie przeżywamy, są jeszcze całkiem świeże i nietypowe.
Klimaty pandemiczne są może w tej publikacji nieco pokolorowane, niekoniecznie zgadzające się z naszą obecną dziwną rzeczywistością, ale to akurat mogę mogę zrozumieć, bo jednak książka pisana była zapewne jakiś czas temu, więc zmieniły się nieco realia, a i zapewne autorka chciała dodać do niej trochę więcej emocji. Nie jestem jednak zadowolona z tego, że w opowiadaniach składających się na tę książkę brakuje specyficznego klimatu. W końcu to publikacja świąteczna, a więc tę atmosferę powinno się odczuwać w czasie czytania. Tymczasem Święta stanowią tu bardzo blade tło wydarzeń, równie dobrze cała akcja mogłaby się rozgrywać w innym czasie, nie robiłoby to większej różnicy dla fabuły większości z tych opowiadań.
Jako że opowiadania są bardzo krótkie, to zabrakło mi tu trochę rozwinięcia niektórych historii. W większości te opowiadania mogłyby być ciekawymi zalążkami dłuższych powieści, bo jednak w tej formie większość z nich jest dość płaska, podana bez większych emocji, czy wspomnianego klimatu wyżej. Jedne były ciekawsze i całkiem dobre, jak choćby "Warkoczyki", inne z kolei niekoniecznie udały się autorce, czego przykładem jest nieco nudne i oklepane "Jesteś zwycięzcą!". Nie obraziłabym się, gdyby zamiast opowiadań, ta książka okazała się powieścią w której najważniejsze i bardziej rozbudowane byłyby losy niektórych bohaterów - Pauliny, Toma, a nawet Mai, która mnie nieco irytowała swoją niedojrzałością i Sylwestra, o którym chciałabym dowiedzieć się więcej.
Książka napisana jest jednak w całkiem przyjemnym, bardzo lekkim stylu, dzięki czemu czyta się ją wyjątkowo szybko. Chwilami można się przy niej zaśmiać, momentami zdarzają się sytuacje, kiedy czytelnik pomstuje na niesprawiedliwość dotykającą bohaterów, ale ogólnie jest to lektura bardzo swobodna i dająca chwilę relaksu i rozrywki. Cała ta publikacja przypomina mi nieco film "To właśnie miłość", czy nasze polskie "Listy do M.", gdzie losy kilku różnych bohaterów przeplatają się w czasie Bożego Narodzenia i tak sobie myślę, że gdyby ją trochę rozwinąć i dodać nieco świątecznej atmosfery, świetnie by się nadawała na duży ekran, jako produkcja w takim klimacie jak wspomniane filmy.
Polecam tę książkę na ponure, grudniowe popołudnia, żeby się nieco odprężyć i zrelaksować w przedświątecznym szale. Nie zapewni ona może wielkich emocji i wzruszeń, ale zagwarantuje chwilę rozrywki i ucieczki od rzeczywistości. Można ją też dorzucić do prezentu, ale raczej dla miłośniczek lekkich i nieskomplikowanych historii obyczajowych ;).
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl