Od jakiegoś czasu szukam pomysłu na ciekawą osobowość, którą mogłabym przedstawić na swoim blogu „Czytam duszkiem”. Ostatnio, gdy pisałam o Helenie Modrzejewskiej, trafiło do mnie od Was sporo głosów, że chętnie dowiedzielibyście się więcej o życiu innych znanych Polek. Ba, mówicie i macie. Odpaliłam elektroniczny system biblioteczny, wybrałam odpowiednie tytuły, odebrałam zamówienie i zaczęłam lekturę pt. „Pola Negri. Własnymi słowami” Mariusza Kotowskiego. Nie zwlekając zasiadłam do niej z zapałem i… książka mnie rozczarowała. Wiedziałam wprawdzie, że nie będzie to typowa biografia, ponieważ autor zastrzegł, że jest to zbiór materiałów, w których o swoim życiu opowiada sama wielka Pola Negri. Stylistyka, w której utrzymana jest książka, sprawia, że pozycję czyta się przyjemnie, ale… ale… istotnych faktów, które pozwalałyby zbudować sobie zarys osobowości Apolonii Chałupiec, występującej pod artystycznym pseudonimem Poli Negri, znalazłam tam raczej niewiele. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że przeglądając Internet można trafić na więcej informacji o aktorce niż funduje Mariusz Kotowski.
Książka została podzielona na dwie części. W pierwszej znajdują się obszerne materiały pogrupowane na rozdziały, w których Pola Negri koncentruje się głównie… na swoich relacjach z mężczyznami. Takie fragmentaryczne ujęcie jej osoby jest dla mnie rozczarowujące i myślę, że nie stanowi choćby próby zmierzenia się z przestawieniem jej świata. Jak wspomniałam, autor zaznaczył, że książka zawiera zbiór publikowanych w prasie artykułów autobiograficznych Poli Negri. Kotowski jednak nie zamieścił jakichkolwiek wzmianek, kiedy i w jakich magazynach pojawiały się te materiały czy w jakich okolicznościach. Nie wiemy zatem, z jakiego okresu pochodzą. Możemy tylko przypuszczać, że były pisane pod publiczkę i mogły być drukowane za wynagrodzeniem, być może dla podtrzymania popularności aktorki.
Rozważania Negri są obszerne, ale raczej skupiają się na budowaniu klimatu, romantycznej atmosfery opowieści z nią w roli głównej niż na twardych faktach. Podkoloryzowane w szczegóły luksusowego wystroju oraz emocje, które zawsze są w cenie, sprawiają wrażenie sztucznych scen stworzonych na potrzeby odbiorcy, który oczekuje kolejnej bajki rodem ze srebrnego ekranu. A ponieważ Negri była bystra i doskonale rozumiała siłę wizerunku, ubierała więc wspomnienia w piękną szatę i dawała je do druku, pozostając tym samym znowu w centrum zainteresowania. Taki przekaz mnie jednak nie zadowala.
Druga część zatytułowana „W kinie życie jest snem” jest również autorstwa samej Poli Negri i dla odmiany zawiera kilka krótkich opowiadań oraz krótki scenariusz filmowy. O niej samej dowiadujemy się z tej części tylko tyle, że… całkiem sprawnie władała także piórem.
Nieco światła na historię polskiej gwiazdy Hollywood rzuca przekrojowa chronologia wydarzeń zamieszczona na początku książki. Znajdziemy tam najważniejsze fakty tak ze sfery zawodowej, jak i jej prywatnego życia, dzięki czemu zyskujemy pewien obraz tego, co działo się na poszczególnych etapach kariery aktorki.
Kilka wartościowych konkretów znajdziemy też w krótkim wstępie. Żebym jednak nie okazała się skrajną malkontentką, muszę koniecznie wspomnieć, że za niewątpliwy atut uważam zamieszczoną w książce kolekcję zdjęć. Świetnie obrazują one różnorodne wcielenia Negri, przede wszystkim jako femme fatale z jej charakterystycznym spojrzeniem i zniewalającym uśmiechem.
Podsumowując, książka pt. „Pola Negri. Własnymi słowami” Mariusza Kotowskiego nie przyniosła mi tego, co mogłabym nazwać czytelniczym usatysfakcjonowaniem. Praktycznie nie dała mi szansy na to, na co liczyłam najbardziej, czyli na pogłębienie wiedzy o polskiej gwieździe światowego przecież formatu z okresu „złotej ery” Hollywood.