Świąteczny nieznajomy recenzja

Książki Richarda Paula Evansa są dość specyficzne, ale ja osobiście jestem fanką jego twórczości. Książki nie należą do grubych a historie może nie są rozbudowane tak jak lubię, ale mają swój nadzwyczajny klimat.
Świąteczny nieznajomy to opowieść o przebaczeniu i zaufaniu.
Maggie właśnie przechodzi najtrudniejszy okres w swoim życiu. Jej mąż oszukiwał ją od wielu lat, a ona sama w oczach ludzi wyszła na nawiną i głupią, chociaż ile ludzi tyle opinii. Mimo wszystko kobieta czuje się zdruzgotana i z trudem przeżywa każdy kolejny dzień. Jej przyjaciółka stara się, aby Maggie zaczęła żyć i cieszyć się każdą chwilą, dlatego proponuje jej, aby zorganizowała sobie święta. Przecież nie ma nic piękniejszego niż bożonarodzeniowa magia. Z drobnymi oporami Maggie ulega przyjaciółce, a kiedy wyrusza na zakup choinki poznaje tajemniczego mężczyznę.

Andrew prowadzi stoisko z choinkami, kiedy poznaje Maggie szybko znajdują nić porozumienia. Jednak on sam ma trudną przeszłość, a teraz zaczyna nowe życie. W pewnym sensie razem z Maggie są na tym samym etapie - muszą zacząć od nowa. Dzięki temu kobieta zaprzyjaźnia się z Andrew i nareszcie ma poczucie, że ktoś ją rozumie.
Po pewnym czasie jednak Andrew odkrywa karty swojej przeszłości, które szokują Maggie. Czy będzie w stanie dzielić życie z mężczyzną, który ma mroczną przeszłość? Po raz drugi w swoim życiu Maggie czuje się oszukana i nie wie czy ta relacja ma jakikolwiek sens, bo Andrew ją okłamał. Jedno spotkanie sprawia, że wszystko co do tej pory wydawało jej się czarne i białe, już takie nie jest, a ona dostrzega Andrew w zupełnie innym świetle. Tylko może się okazać, że jest już za późno na przebaczenie.
Koniec książki wydawał się oczywisty i przewidywalny, ale jedno wydarzenie sprawiło, że mimo tej przewidywalności cała historia nabrała zupełnie innego znaczenia. Może nie jest aż tak bardzo świąteczna, ale łączy ze sobą mroźną i śnieżną zimę oraz morze i plaże, ciepłego Meksyku. Połączenie idealne - ciepło świąt oraz ciepło słonecznej plaży.