Napis z okładki głosi, iż Mike Dooley to „gwiazda z książki i filmu „Sekret””. Jak o Dolley’u nie słyszałam, tak „Sekret” obił mi się o uszy już niejednokrotnie. Najpierw usłyszałam o niej przypadkiem, na blogu jednej dziewczyny. Co więcej, owa bloggerka, otwarcie mówiła, że książka ta zmieniła jej życie. Później, znalazłam ją w Empiku, ale gdy zobaczyłam, że jest to swego rodzaju wykład, stwierdziłam, że to zdecydowanie nie dla mnie. Być może teraz zmienię zdanie.
Myślę, że „Świat nieograniczonych możliwości” nie trafił do mnie czystym przypadkiem. Zgłaszając się do konkursu, w którym ta książka była nagrodą, nawet nie myślałam, że mogę ją wygrać. Po jej przeczytaniu już wiem, że nic nie dzieje się przypadkiem.
Głównym przesłaniem, które kieruje do nas autor, jest to, że „myśli stają się rzeczami”. Motyw przewija się przez cały tekst wiele razy i chcąc czy nie chcąc – musimy w końcu w niego uwierzyć, co zapewne było głównym celem autora.
Mike Dooley pokazuje nam, często na przykładach ze swojego życia, które były niezawodnymi dowodami na to, że to, o czym czytamy jest prawdą, iż wszechświat stwarza nam nieograniczenie wiele możliwości do osiągnięcia szczęścia, harmonii i dostatku. Wystarczy tylko tego chcieć. Czyż to nie łatwe?
Zazwyczaj nie czytam takich książek. Ba, trzymam się od nich z daleka. Tej, pewnie też nigdy bym nie przeczytała, bo wolę przeznaczyć czas na jakieś inne lektury. Rady, które owe lektury zawierają, zazwyczaj wydają mi się bezsensownymi mżonkami, które tak czy siak się nie ziszczą, po co więc marnować na nie czas.
W tym przypadku, na początku czytało mi się bardzo opornie. Widocznie, miałam złe nastawienie, gdyż nie potrafiłam się skupić, czytałam po kilka razy ten sam tekst, a czasem w ogóle nie wiedziałam, o czym czytam.
Na szczęście, po jakimś czasie zaczęłam się w to wkręcać, czytałam z zapałem i chęcią odkrycia coraz lepszych metod na zapewnienie sobie w życiu szczęścia minimalnym kosztem. W tym przypadku naprawdę zaczęłam to czuć. Wszystkie argumenty autora były dokładnie udowodnione, więc dlaczego nie miałabym zastosować ich w swoim życiu?
Metody przytoczone w książce są bardzo łatwe do zrealizowania. Jest to między innymi wizualizacja, pozytywne myślenie, czy stworzenie albumu z tym, co chciałoby się osiągnąć w najbliższej przyszłości (nowy dom, samochód, wymarzone wakacje).
Książka jest napisana w ciekawej formie, tekst przerywają wypisane większymi literami ciekawe i ważne sentencje, czasem otrzymujemy również listę pomocnych w działaniu wskazówek.
Każdy rozdział jest o czymś innym, ale w końcowym efekcie wszystko składa się na jedną, spójną całość, którą chętnie się zgłębia. Tak jak na początku książka mi się dłużyła, tak z biegiem czasu tempo czytania przyspieszyło przynajmniej o połowę.
Bardzo się cieszę, że Mike Dooley w jakiś sposób pojawił się w moim życiu. Co więcej, mam zamiar zastosować przynajmniej kilka jego rad. W niczym mi to nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie, może będę z tego miała jakieś korzyści.
Polecam wszystkim zagubionym duszyczkom, które nie boją się przeprawy przez książkę zgłębiającą właściwie was samych.