SurvivaLove starcia recenzja

Kora nigdy się nad tym nie zastanawiała, no bo czy ktoś planuje utknąć na greckiej wyspie, z dala od cywilizacji, mając za towarzysza jedynie gburowatego wikinga? A no właśnie, raczej nikomu nie przeszłoby to przez myśl.

"SurvivaLove starcia" Melissy Darwood to komedia romantyczna z ukrytymi ważnymi tematami. Autorkę poznałam już wcześniej za sprawą serii "Mój szef" oraz książki "Niezdobyta". W obydwu poruszone zostają delikatne, ale ważne kwestie, związane ze zdrowiem - zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Wszystko jednak okraszone jest humorem i wspaniałą fabułą, dzięki czemu książki są lekkie, zabawne, ale zdecydowanie nie należy ich zaliczać do głupich romansideł.

Kora leci do Grecji w podróż służbową, gdzie wraz z pracownikiem norweskiej filii ma podpisać nowy kontrakt dla firmy. Kłopoty zaczynają się już przed wylotem, bowiem okazuje się, że kobieta ma mieszkać w pokoju sama - a jest to coś, czego boi się najbardziej na świecie. Potem jest tylko gorzej... Prawie ucieka jej samolot, jej współpracownik to mrukliwy typ, z którym od początku idzie na noże, a do tego wszystkiego wyprawa na wyspę, by podpisać kontrakt, kończy się katastrofą.

Bohaterowie nie mogą się z niej wydostać. Bez jedzenia, bez picia, bez dachu nad głową, muszą zewrzeć szyki i przetrwać do czasu, aż ktoś przybędzie im z pomocą. Tyle że pomoc nie nadchodzi, a Kora i Radwan zdecydowanie za sobą nie przepadają…

Przy "SurvivaLovych starciach" bawiłam się wybornie. Prawdopodobnie nie każdemu podejdzie poczucie humoru autorki - często teksty są tutaj dosadne, bohaterowie nie owijają w bawełnę. Dla mnie był to jednak miód dla uszu (audiobook czyta wspaniała Magdalena Karel). I pewien trening, bo mięśnie brzucha i twarzy bolały mnie ze śmiechu niemal cały czas.

Być może do części z Was przemówi fakt, że bohaterowie są po czterdziestce - jest to miłe odświeżenie oraz coś, czego brakuje na rynku zalanym romansami o dwudziestolatkach. Wiadomo bowiem, że im starszy bohater, tym większy dźwiga bagaż emocjonalny. I choć Kora częściowo mnie denerwowała i nieraz zachowywała się jak trzpiotka, to nie da się jej nie polubić. Natomiast Radwan… oj, dużo się kryje za jego zamkniętą, introwertyczną postawą. By się jednak o tym przekonać, musicie sięgnąć po książkę Melissy Darwood.

Jeśli lubicie powieści lekkie, pełne humoru, słońca i gorącego, powoli rozwijającego się romansu (pojawiają się tu sceny erotyczne, ale dopiero przy końcu książki, bo jest to slow burn), to zdecydowanie sięgnijcie po "SurvivaLove starcia"!