Po pierwsze, muszę podkreślić, że na lekturę patrzę z perspektywy zaangażowanej w naukę studentki nauk społecznych (pedagogiki, psychologii). Tematyka osobowości jest bardzo bliska mojemu sercu. Od wielu lat interesuję się rozważaniami nt testu MBTI i teorią Junga, introwersją czy Gallupem. Możliwe więc, że z tego punktu widzenia ta książka nie zdała egzaminu. Możliwe, że z innych, ważniejszych przyczyn, jednakże chciałam by to wybrzmiało najpierw. Po prostu też chyba liczyłam na "coś więcej" niż krótkie wprowadzenie do 4 podstawowych wymiarów osobowości w zaadaptowanej na polski grunt koncepcji Myers i Briggs oraz horoskopowym opisom „jaki/a jesteś” i nad czym POWINIENEŚ ćwiczyć, bo przecież „problemy w pracy czy w domu” wiążą się bezpośrednio z naszym charakterem... Otóż nie tylko. Ale ten aspekt pozostawię w spokoju.
„Jak się dogadywać mimo różnic? Instrukcja obsługi typów osobowości” jest jak najbardziej trafionym tytułem – z perspektywy marketingu, mocy clickbaitu i spopularyzowanej ostatnio tematyki. Każdy z nas przecież chce się zrozumieć, poznać swoje cechy szczególne i pojąć, dlaczego z X z klatki obok ni w ząb się nie dogadujemy. Tym bardziej, „instrukcja” kojarzy się z czymś łatwym i szybkim do zastosowania. Coś, po co można sięgnąć, mając problem komunikacyjny (wedle sugestii autorki) i co z pewnością rozwiąże wszelkie waśnie i spory. Pytanie: czy aby na pewno?
Uważam jednak sam cel książki za dobry. Normalizacja, próba zrozumienia siebie i samopoznania jest naprawdę ważna. Jednakże mam zastrzeżenia, co do adaptacji niektórych sformułowań zaczerpniętych z języka angielskiego na polski oraz do pytań zawartych w krótkim, zawierającym zaledwie 40 pytań, kwestionariuszu. Jest to zbyt uproszczone i stereotypowe, moim zdaniem. Poniekąd niebezpieczne względem automatycznej etykietyzacji, którą widzę jako zagrożenie zbyt dosłownej lektury (która jest jednak skierowana do mas). Za dużo w tym niedopowiedzeń - już tłumaczę dlaczego.
Mam pewne wątpliwości odnośnie do różnych pytań ów zaadaptowanej wersji CZĘŚCI testu MBTI. Na przykład pytanie 34:
"Pracuję najefektywniej:
a) pod koniec, kiedy czas nagli.
b) na początku, gdy wiem, że mam wystarczającą ilość czasu".
...które dotyczy (bądź co bądź) prokrastynacji. Pierwsze pytanie ode mnie: czy prokrastynacja oznacza „swobodny styl organizacji?”. Niekoniecznie. Prokrastynatorzy często są dobrze zorganizowani, a sama prokrastynacja wynika z różnych innych przesłanek – motywacyjnych, lęku przed porażką, braku elastyczności bądź odwagi, braku zdecydowania… Z kolei inne pytanie, nr 22, zawiera wieloznaczne sformułowania, tj. "natura filozoficzna i praktyczna". Proszę, odpowiedz: czym dla Ciebie jest „natura filozoficzna” a czym „praktyczna”? Myślę, że każdy z nas odpowiedziałby na to trochę inaczej. Ponadto, czy nie można być refleksyjnym, analitycznym człowiekiem czynu? Czy natura filozofa nie może być konkretna i pragmatyczna?
Książka ta zawiera także rozwinięcia do każdego z typów osobowości. I to w zasadzie jest większa część książki. Mamy tu konkretne rady, jak się zachowuje dany typ, cechy szczególne itd. Problem w tym, że źle skonstruowany kwestionariusz da nam średnio trafne wyniki. Oczywiście, żeby nie być gołosłowną, wypełniłam kwestionariusz i sprawdziłam „swój typ”, który okazał się zgoła inny niż ten, który od co najmniej 5 lat wychodzi mi rok w rok według prawdziwego testu MBTI (nie, nie tego dostępnego na stronie "16 personalities"). ISFJ – bo taki wyszedł mój wynik, nijak się do mnie ma. Chociaż, jeśli bym się uparła, wyróżniłabym parę cech odpowiadających, np. w kontekście introwersji, która się zgadza. Jednak tutaj kłania się (m.in.) efekt horoskopowy, na którym raczej nam nie zależy.
Podsumowując, dla osób, które są zaznajomione z naukową tematyką psychologii osobowości - nie polecam tej książki. Mało w niej dla mnie konkretów, a zbyt dużo płynnych prognoz. Oczywiście - to moje zdanie. Może dla osób, które są niezaznajomione z wyróżnionym testem i tematem będzie to coś odkrywczego, wartego przeznaczenia czasu - tego wiedzieć nie mogę. Zdaję sobie również sprawę, że jest to raczej poradnik, który rządzi się swoimi prawami. Rozumiem więc funkcję uproszczeń. Chcę jednak stać na straży ich poprawności i niebezpiecznych granic, które w moim odczuciu zostały przekroczone.