Książkę przetłumaczył Adam Szymanowski. Jest to kolejne wydanie tej książki w Noir Sur Blanc, trzecie z kolei. Poza 'Imieniem róży', która to książka jest najbardziej fabularna ze wszystkich dokonań Eco, już inne nie są tak proste. Trudno jest mi się wypowiadać o tym jak o dogmacie, bo przeczytałam dotychczas trzy książki Eco. Właśnie 'Imię róży', potem 'Cmentarz w Pradze', a teraz 'Wyspę dnia poprzedniego'. 'Cmentarz w Pradze' napełnił mnie niepokojem i wahaniem, a zarazem radością czytania tak dobrze napisanej książki. Autor ma świetny talent do stylizacji językowej oraz do grania z czytelnikiem, do ironii.Stworzył znakomitą, choć niełatwą książkę. Ciężko ją nazwać powieścią, bo jest to stylizacja na powieść, a fabuła w tej książce jest elementem przesłania, jakie ta książka niesie. Moim zdaniem, jest to książka o baroku, o jego niuansach i smaczkach i o coraz bardziej skomplikowanym świecie, w jakim stała się siedemnastowieczna Europa. Jest tutaj wszystko, co dla tej epoki było typowe: alegorie i szukanie kamienia filozoficznego, dysputy religijne i wojny, które przestawały by bitwami rycerskimi, a stawały się krwawą jatką. Życie i przygody głównego bohatera Roberta de la Givre'a ukazują tę kosmiczną zmianę, jaka dotknęła Europę i świat w XVII wieku! Początek jego życia to spokojny żywot ziemiański, potem czas wojny rycerskiej, potem bywanie w salonach Paryża, gdzie zabawiano się skomplikowanymi dysputami na różnorakie tematy, aż wreszcie wyjazd w świat. Przecież, jak sam autor pisze w przypisach na końcu książki, w tym czasie odkryto Tasmanię oraz szukano sposobów na mierzenie położenia geograficznego. Przecież walka o zamorskie kolonie trwała wówczas w najlepsze. Wszystkie te dysputy i dialogi oraz dygresje, jakie znajdują się w książce nie są w w sumie dziwacznymi wstawkami, ale rozwinięciem wątków myślowych, które były ważne w tym czasie, w XVII wieku.
Umberto Eco pokazał jak bardzo zmienił się człowiek i jego widzenie świata w tym czasie, jak bardzo otworzył się jego świat, jego perspektywy wraz z otwarciem światopoglądu na świecki, wraz z upadkiem świata rycerskiego, wraz z odkryciem Nowego Świata. To wszystko przeżywa główny bohater Robert.
I na końcu książki autor potrząsnął mnie mocno filozoficznie zakańczając książkę w sposób, w jaki zakończył, czyli otwarty. Człowiek, który nie ma już stałych wartości, jest wolny jak okręt na oceanie, ale i jest zagubiony. To poszukiwanie środków pomiaru położenia w świecie jest nie tylko dosłowne, ale i jest przenośnią, jest metaforą zagubienia człowieka współczesnego. Zdaniem Eco zaczęło się to właśnie w XVII wieku, wieku kontrastów i wykluczających się ideologii, wieku zmierzchu starego i początku nowego świata. A poza tym, jest to znakomita literacko książka. To uczta estetyczna na wysokim poziomie. Autor bawi się konwencjami literackimi i czyni to w sposób mistrzowski.
Znakomita książka.