Mimo że po przeczytaniu pierwszej części trylogii „Proroctwa sióstr” miałam trochę mieszane uczucia, książka oczarowała mnie na tyle, że nie mogłam doczekać się, kiedy wpadnie w moje ręce jej kontynuacja. Historia zaciekawiła mnie do tego stopnia, że postanowiłam poznać ją do końca. Dlatego bardzo cieszę się, że mam już za sobą i drugą część.
Lia i Sonia, znane nam z pierwszej części powieści, wyjeżdżają do Londynu, by tam móc w pełni poświęcić się odszyfrowaniu treści proroctwa i doprowadzić przepowiednię do końca. Jednak niewiele przybliża je do tego, cały czas mają wrażenie, że nie posunęły się w ogóle do przodu. Wkrótce, ku zaskoczeniu Lii, do Londynu przyjeżdża jej ciotka, Virginia, wraz z Edmundem, wiernym sługą zmarłego ojca dziewczyny oraz trzecią z przyjaciółek, Luisą. Lia dowiaduje się wtedy, że czeka ją kolejna, długa i niebezpieczna podróż, która w niczym nie będzie przypominać tej do Londynu – podróż na tajemniczą wyspę, nieistniejącą na żadnej mapie. Czy podróż ta przybliży Lię do poznania dalszej części proroctwa? I czy Lia będzie mogła liczyć na swoje przyjaciółki, czy będzie mogła zaufać tylko i wyłącznie sobie?
Powiem szczerze, że druga część trylogii bardziej mnie zauroczyła od części pierwszej. Może dlatego, że przestałam zwracać uwagę na to, co irytowało mnie w tamtej powieści, a skupiłam się tylko i wyłącznie na fabule?... Albo narracja w czasie teraźniejszym mniej mi zaczęła przeszkadzać, albo po prostu już przestałam to zauważać. W każdym razie historia robi się coraz bardziej ciekawa. „Strażniczka Bramy” znowu przenosi nas w ten mroczny świat, ale wydaje mi się, że znacznie więcej jest opisów przyrody, często niebezpiecznej, czytając, sami żyjemy w strachu jak główna bohaterka, świat jest tak realistycznie nakreślony, jakbyśmy sami uczestniczyli w wydarzeniach, nierzadko niebezpiecznych przeprawach, a nawet pościgach, mając nadzieję na szczęśliwe wybrnięcie z tarapatów. Bardzo mi się podoba ten świat – pełen niebezpiecznych istot, niespodzianek, mroczny i przerażający, z mnóstwem mitologicznych odniesień. Michelle Zink zauroczyła mnie tym bez wątpienia.
Pełno ostatnio na rynku różnorakich trylogii, książek dla młodzieży i nastolatek, romansów paranormalnych – na które z pewnością nigdy nie zwrócę uwagi. To jednak ta książka, mam wrażenie jest inna… Plus dla autorki, że nie wymyśliła świata, który powtarza się ostatnio często – świata wilkołaków, wampirów i tym podobnych – serwuje nam dzięki temu coś innego, oryginalnego, czym czytelnik nie czuje się znudzony od samego już czytania opisów fabuły. Bo ja mam właśnie takie odczucia czytając opis kolejnej książki o wampirach.
Bardzo pozytywnie oceniam obie książki i czekam na okazję, kiedy będę mogła przeczytać dalszą część o losach Lii, Alice i przepowiedni, która zmieniła ich życie o sto osiemdziesiąt stopni. Z pewnością cała trylogia jest warta przeczytania, zachęcam szczególnie osoby, które na takie powieści nie zwracają uwagi – ja sama jestem takim przykładem – więc chyba nie muszę już dłużej przekonywać. Mnie ta historia oczarowała.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/06/strazniczka-bramy.html]