Nazwisko „Durrell” było mi znane od dawna. Lawrence Durrell to brytyjski pisarz, autor „Mountolive” i „Kwartetu aleksandryjskiego”, natomiast Geralda Durrella, zoologa i propagatora wiedzy przyrodniczej, zapamiętałem z powieści „Moja rodzina i inne zwierzęta”, „Moje ptaki, zwierzaki i krewni” czy „Ogród bogów” (zabawne opowieści o dzieciństwie spędzonym na Korfu), którymi zachwycałem się… hm… bardzo dawno temu, głównie ze względu na obecność zwierząt. Jednak dopiero ostatnio dowiedziałem się, że to rodzeni bracia. Ot, taka tam ciekawostka.
Na początek dostajemy informację o narodzinach tytułu. Larry i Gerald rozmawiają, jak brat z bratem i jak pisarz z pisarzem, czyli zupełnie nie tak, jak można by sobie wyobrazić. Gerald stwierdza, że ma w szufladzie trochę naprawdę dobrych tekstów, których jakoś nigdzie dotąd nie wykorzystał; planuje zbudować z nich zbiór opowiadań. Brat radzi mu, żeby ten zbiorek zatytułował „Groch z kapustą” (org. „Fillets of Plaice” – filety z gładzicy, to taka ryba flądrowata; idiom). Choć rada wydała mi się złośliwa, tak też się stało.
Książka składa się z pięciu opowiadań oraz swego rodzaju apelu Geralda Durrella, założyciela Organizacji na rzecz Zachowania Przyrody. Opowiadania określiłbym jako psychologiczno-społeczno-obyczajowe, w typowo brytyjskim stylu, z nienachalnym, specyficznym angielskim humorem. Lektura natychmiast kojarzy się z „Trzech panów w łódce, nie licząc psa” Jerome’a. W historiach zaprezentowanych w „Grochu z kapustą” nie jest najważniejsze samo wydarzenie, zwykle dość banalne, bo liczy się to, JAK Durrell je opisał. Główną wartością jest warsztat pisarski albo po prostu talent autora; nie „co się wydarzyło?” ale „jak zostało to opisane?”.
W opowiadaniach zdarzają się… jak to nazywam… wartości dodane. Chodzi na przykład o pewne obserwacje i wnioski, które można wyciągnąć teraz, ale najprawdopodobniej nie widziane przez autora wtedy, kiedy tekst pisał. Przykład: pierwsze opowiadanie „Przyjęcie urodzinowe”. Rzecz dzieje się na greckiej wyspie Korfu, gdzie liczna rodzina Durrellów spędziła wiele lat. Pewnego razu dorosłe i dorastające dzieci wymyśliły, że z okazji urodzin mamy, zorganizują wycieczkę łodzią na kontynent. Wyprawa obfitowała w przeróżne zabawne w sumie perypetie, ale przy okazji wyszło na jaw coś jeszcze – w opowiadaniu, którego akcja rozgrywa się przed drugą wojną światową – Brytyjczycy traktowali Greków jak tępych dzikusów. Chcesz domyślić się, jak zachowa się Grek? Wymyśl coś zupełnie nielogicznego i durnego! Nawet słowo „dzikus” pojawia się w treści – ktoś z rodziny Durrellów dogaduje się jakoś z Grekami, bo ma doświadczenie w porozumiewaniu się z dzikimi. Ups! Obecnie taka pogarda cywilizowanego narodu panów wobec obywateli innego państwa europejskiego, raczej by nie przeszła bez specjalnych komentarzy i wyjaśnień.
W kolejnych opowiadaniach… Pod koniec 1939 roku Durrellowie przenieśli się do Anglii i początkowo zamieszkali w Londynie. Szesnastoletni Gerald znalazł sobie zajęcie w sklepie zoologicznym – miłośnikowi wszystkich żywych stworzeń brakowało kontaktu z nimi na ulicach Londynu. Sklep był własnością sympatycznego pana Romilly, który bardzo się starał sprzedawać jak najmniej, a najlepiej wcale. Wkrótce okazało się, że według podobnej zasady funkcjonuje więcej sklepów w okolicy. Jak to możliwe?
Kolejny etap to Kamerun w opowiadaniu „Kwestia awansu” i otoczone lasem deszczowym miasteczko Mamfḗ niedaleko granicy z Nigerią. Na stałe mieszkało tam sześcioro ludzi białych i z dziesięć tysięcy hałaśliwych Afrykanów. Biały jest oczywiście Martin Bugler, Zarządca Okręgu (Z.O.) zatrudniony przez Ministerstwo do Spraw Kolonii; bardzo łaskawy pan, jeszcze żadnego Afrykanina nie powiesił. Bugler zatrudniał Afrykanina, służącego, odzianego zawsze w szorty i marynarkę, który przypominał sympatyczną, ale upośledzoną umysłowo małpę. Bardzo to śmieszne, prawda?
Gerald Durrell przebywał w Mamfḗ pewien czas, łapiąc zwierzęta do swojej kolekcji. Opowiadanie dotyczy specyficznego wydarzenia. Okręg Buglera wizytuje jego przełożony, Komisarz Okręgu (K.O.), dystyngowany pan Featherstonehaugh. Od tego człowieka zależy dalsza kariera Buglera. Zaczyna się od tego, że K.O. o mało nie utopił się w klozecie, a później robiło się już tylko coraz trudniej.
W „Kwestii wykształcenia” autor trafia do domu wariatów, to jest szanowanej kliniki specjalizującej się w zaburzeniach nerwowych, mieszczącej się w Abbotsford. Według lekarza cierpi na przepracowanie i nadmiar trosk, więc potrzebuje odpoczynku, spokoju i ciszy. Powtarzające się krwotoki z nosa i wożenie po okolicznych szpitalach, gdzie – zwykle nieskutecznie – odbywało się to, przypominające tortury, tamowanie, plany te zniweczyły.
„Ursula” – mieszanina bardzo różnych uczuć, jakie wywoływały w Durrellu spotkania z Ursulą Pendragon White. Młoda kobieta posługuje się dziwaczną angielszczyzną (na przykład niespójny to ktoś, kto notorycznie nadużywa alkoholu), w towarzystwie popełnia gafę za gafą, ale… ma fascynujący nos.
Reasumując: „Groch z kapustą” Geralda Durrella, to kompilacyjny zbiorek opowiadań, których najważniejszą zaletą jest klimat, nastrój i specyficzne poczucie humoru autora.