Mike Michalowicz, autor najnowszej swojej książki pt. „Start-up bez pieniędzy” już w wieku dwudziestu kilku lat założył swoja pierwszą firmę, a teraz chce pomoc swoim czytelnikom zrobić to samo.
No bo jakim problemem może być założenie formy? Masz pomysł, załatwiasz papierkowe sprawy i masz. Oczywiście, nie jest to takie proste i taką świadomość musimy mieć sięgając po tę pozycję. Jeżeli jednak nadal żyjemy wielkimi marzeniami o wielkiej i dobrze prosperującej działalności na pstryknięcie palcem, to Mike w swojej książce sprowadzi nas na ziemię.
A wszystko zaczyna się od niezbyt atrakcyjnej sytuacji załatwiania swoich „grubszych” spraw fizjologicznych w toalecie. Nie można zaprzeczyć, że nas ta sytuacja nie dotyczy. Otóż wszystko jest cudownie dopóki mamy możliwość należytego zakończenia naszej „sprawy”. Ale co zrobić gdy w miejscu, gdzie powinien znajdować się ratujący nas z opresji papier toaletowy, znajdziemy tylko tekturową tubkę z trzema końcowymi strzępkami? MUSIMY znaleźć rozwiązanie.
Do tej właśnie sytuacji przyrównał autor zakładanie firmy. Brzmi komicznie, wręcz niepoważnie. Jednak zagłębiając się w dalszą lekturę nie można oprzeć się wrażeniu, że autor wie co pisze. W dodatku robi to naprawdę dobrze. Już od pierwszych stron przedstawia jasno i wyraźnie biznesową rzeczywistość, w której liczy się nie tylko pomysł i szczęście, ale również nakłady ciężkiej pracy. Nie poi zafascynowanych biznesowym światem czytelników sztucznymi hasłami jak to dzięki jego metodzie „trzech listków papieru” staniemy na szczycie. Autor nie okłamuje nas i nie manipuluje nami chcąc zareklamować swój punkt widzenia. Nie obawia się mówić prawdę o tym jak ciężko trzeba pracować by osiągnąć cel i ile czasami wymaga to poświęceń. Już od początku podkreśla, że książka ta nie jest dla marzycieli czy ludzi, którzy by tylko chcieli, ale dla ludzi czynu.
Mike Michalowicz otwiera przed nami drzwi do świata biznesu i daje szanse podpatrzeć jego metody i filozofię, która kieruje się przy zarządzaniu przedsiębiorstwami. W końcu rozwinął swoje trzy firmy do wielomiliardowego poziomu. A zaczynał od zera. I właśnie wtedy sprawdził na własnej skórze, że brak jakichkolwiek nakładów finansowych może stać się naszym atutem. Im mamy czegoś mniej tym większą ma dla nas wartość i jesteśmy wręcz zmuszeni radzić sobie na wszelkie sposoby by osiągnąć cel bez ,wydawałoby się, niezbędnych środków.
Książka, jak autor zakładał już na początku, rożni się od innych, poruszających temat start-up’u, czyli pierwszych (najlepiej efektywnych) kroków w biznesie. Jest wolna od wszelkich ozdobników i zbędnych treści na korzyść tego co najważniejsze. W dodatku styl pana Michalowicza jest bardzo przystępny i prosty. Książkę tę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Jedyne co na początku mnie irytowało to nie czarny, a brązowy (bordowy) tusz. Nie wiem czy jest to wina papieru czy po prostu tuszu, ale zdecydowanie odradzam czytanie na słońcu.
Nie sięgnęłam po tę książkę by znaleźć w niej przepis na sukces, ale by zainspirować się i zmotywować do działania. Na swoją działalność patrzę raczej jak na odległy plan, co jednak uległo trochę zmianie pod wpływem książki. Polecam ją wszystkim ludziom, którzy myślą o wejściu w świat biznesu, ludziom odważnym i pewnym siebie, ale też takim jak ja- którzy na razie tylko myślą. Mimo, że autor już na początku pisze dla kogo powstała ta pozycja, myślę, że można ją potraktować również jako wskazówki jak być efektywnym w pracy, nie tylko będącej naszą własną firmą.