Współpraca barterowa z @wydawnictworomantyczne.
"Cichy wielbiciel" to jedna z tych książek, których opisy intrygują mnie do tego stopnia, że wręcz nie mogę doczekać się chwili, w której będę mogła trzymać w dłoniach swój egzemplarz. Czy tym razem moje oczekiwania wobec książki znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości? Nie do końca.
Nie od dzisiaj wiadomo, że kobiety lubią otrzymywać prezenty, prawda? Jednak czy główna bohaterka tej powieści, również może zgodzić się z tym stwierdzeniem? Niekoniecznie. Dziewczyna od jakiegoś czasu otrzymuje paczki od tajemniczego wielbiciela i o ile z początku były to jedynie kwiaty i czekoladki, teraz prezenty stały się bardziej osobiste, nieco wykraczające poza granicę dobrego smaku. Właśnie z tego powodu młoda projektantka postanawia zatrudnić prywatnego detektywa, który ma zająć się problemem i raz na zawsze uwolnić Lunę od jej cichego wielbiciela. Jednak, czy mężczyzna podoła wyznaczonemu zadaniu?
Ivo to były wojskowy, który od jakiegoś czasu pracuje jako detektyw i prywatny ochroniarz. Mężczyzna jest już znudzony monotonnymi zleceniami, dlatego szuka czegoś, co wyrwie go z zawodowej rutyny. Czy sprawa Luny okaże się dla niego zawodowym wyzwaniem? Czy uroda kobiety nie przeszkodzi mu w wykonywaniu obowiązków? Czy przy okazji rozwiązywania zagadki tajemniczego wielbiciela Ivo pozna również tajemnice, które Luna skrywa przed całym światem? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszej książce Marceliny Baranowskiej.
Muszę przyznać, że publikacja wciągnęła mnie już w zasadzie od pierwszych stron. Autorka wprowadziła czytelnika w główny wątek całej książki już w początkowym rozdziale, dlatego wydawało się, że historia będzie równie intrygująca, co opis zamieszczony na okładce. Główna bohaterka sprawiała wrażenie silnej i twardo stąpającej po ziemi projektantki mody, która jest w pełni oddana swojej pasji. Zajęciu, mającemu na celu trzymać ją w ryzach i nie dopuszczać do niej demonów przeszłości. Jej względny spokój zostaje jednak zaburzony, dlatego Luna zdecydowała się na zatrudnienie człowieka, który miał być nie tylko detektywem, który pozwoli jej odkryć, kto przysyła jej tajemnicze paczki, ale również ochroniarzem, który będzie dbał o jej bezpieczeństwo. Mężczyzna wprowadza się do niej i właśnie tutaj zaczynają pojawiać się schody...
Jak można było się od początku spodziewać, Luna i Ivo nawiązują romantyczną relację. I wcale bym się jej nie czepiała, bo ich ucucie rozwijało się tak, jak lubię. Bez zbędnego pośpiechu i natychmiastowego wskakiwania drugiej osobie do łóżka, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że w późniejszych rozdziałach było między nimi naprawdę gorąco, ale... No właśnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Ivo nie zatracił się w relacji z Luną do tego stopnia, że przestał racjonalnie myśleć. Pożądanie ogłupiło go do tego stopnia, że w swojej pracy przestał zachowywać się jak profesjonalista i zaczął popełniać masę podstawowych błędów. I może nawet bym przymknęła na to oko, gdyby bohaterowie uparcie nie wracali ciągle do mieszkania Luny! Gdybym była na jej miejscu już dawno wyniosłabym się z tego mieszkania tam, gdzie pieprz rośnie, nie ważne, czy Ivo spałby za ścianą, czy w moim łóżku.
Ponadto po cichu liczyłam też na więcej obcowania z życiem zawodowym głównej bohaterki, ale domyślam się, że autorka chciała pokazać negatywny wpływ stalkera na jej życie zawodowe i prywatne, dlatego nie traktuję tego jako minus, tylko jako taki malutki zawód.
Jeżeli chodzi o postać samego cichego wielbiciela, to w zasadzie udało mi się odkryć jego tożsamość już za pierwszym razem, jednak muszę przyznać, iż autorka wykonała kawał dobrej roboty, próbując ukryć jego prawdziwą twarz i jestem przekonana, iż wiele osób do samego końca nie miało pojęcia, kim ów stalker tak naprawdę jest.
Mimo tych drobnych minusów myślę, że powieść Marceliny Baranowskiej przypadnie do gustu wielu czytelnikom, a w szczególności tym, którzy od czasu do czasu lubią pobawić się w detektywa i chętnie sprawdzą, czy uda im się wpaść na to, kto jest tytułowym "Cichym wielbicielem". Dlatego, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po tę publikację, serdecznie Was do tego zachęcam!