Akcja powieści „Niespokojne kości” rozgrywa się w czternastowiecznej Anglii. Młodzieniec imieniem Hugh z Singelton szuka własnego miejsca w świecie. Myśli o karierze kapłana, gdyż jako najmłodszy w rodzinie nie może liczyć na schedę po ojcu. Chłopak chętnie się uczy, więc rozpoczyna studia w Oxfordzie. Dzięki odziedziczonej po przyjacielu książce Hugh decyduje się na profesję chirurga. Kończy więc stosowne nauki i otwiera prywatna praktykę. Zrządzenie losu sprawia, że młodzieniec udziela pierwszej pomocy pewnemu szlachcicowi. Wdzięczny lord Gilbert szybko sprowadza medyka na swój dwór w Bampton i proponuje mu ciepłą i spokojną posadę miejscowego lekarza. Oczywiście Hugh zgadza się na proponowane warunki i rozpoczyna nowe życie. Pewnego dnia podczas wyjątkowo nieprzyjemnej pracy opróżniania zamkowego szamba miejscowi chłopi znajdują ludzkie kości. Z wiadomych przyczyn na miejsce wezwany zostaje mistrz Hugh, który po oględzinach stwierdza morderstwo. Lord Gilbert zleca młodemu medykowi rozwiązanie tej jakże tajemniczej zagadki.
„Niespokojne kości” to pierwszy spośród pięciu tomów o przygodach mistrza Hugh. Każda z części dotyczy innej zagadki kryminalnej. Tom drugi ukaże się na polskim rynku wydawniczym już, lub dopiero w kwietniu (chyba się nie doczekam!).
Język powieści jest nieco archaiczny. Melvin R. Starr, z wykształcenia historyk, od wielu lat zgłębia tajniki średniowiecznej angielszczyzny. Nie dziwi więc fakt, że autor zastosował starodawny styl, jednak w taki sposób, aby czytelnik nie miał problemów ze zrozumieniem treści. Przyznaję, że zabieg ten wzbudził mój entuzjazm i sprawił, że z łatwością przeniosłam się dawne czasy. Akcja toczy się dość leniwie, jednak nie nudzi. Co jakiś czas autor umiejętnie podrzuca kolejne wskazówki, które tylko komplikują sprawę. W moim odczuciu nie jest to typowy kryminał. Powiedziałabym raczej, ze to świetna powieść historyczna z wątkiem kryminalnym w tle. Bardzo podoba mi się, że autor pisze w sposób zwięzły i konkretny. Nie rozwodzi się zbytnio nad urokami natury i unika długich opisów odwracających uwagę czytelnika od treści właściwej. Na uwagę zasługują fragmenty dotyczące sposobów leczenia w średniowieczu. Chirurgia z tamtych lat leży w sferze badań i zainteresowań autora, więc myślę, że opisy praktyk medycznych są wiarygodne.
Pierwszoosobowa narracja sprawia, że powieść czyta się niczym dziennik. Poczucie czasu ściśle związane jest z porami roku i zamiast konkretnych dat bohater posługuje się nazwami różnych świąt o charakterze religijnym. Na szczęście przypisy pomagają odnaleźć się takim laikom jak ja, gdyż w nich podany jest konkretny dzień i miesiąc, o którym mowa.
Hugh z Singelton to bohater pozytywny z wyboru. Świadomie rezygnuje z kapłaństwa, do którego w jakiś sposób czuje powołanie, gdyż uważa, że nie jest w stanie udźwignąć odpowiedzialności za dusze innych ludzi. Postanawia zająć się ich ciałami i z pełnym poświęceniem oddaje się tej misji. Zdaje sobie sprawę ze swojego talentu i umiejętności. Ale oprócz tego, że jest świetnym fachowcem, to także można go nazwać dobrym człowiekiem. Kieruje się empatią, współczuciem oraz poczuciem sprawiedliwości. Głęboka wiara w Boga stoi na straży jego ideałó1)w. Hugh od razu wzbudził moją sympatię, szczególnie, ze na kartach powieści przyznaje się także do swoich wad i niedoskonałości. Z przyjemnością towarzyszyłam mu w jego przygodach i całą sobą angażowałam się w jego sprawy.
Także od strony wizualnej książka przyciąga uwagę. Grafika przedstawiającego młodego mężczyznę w kapturze, trzymającego w dłoni narzędzia chirurgiczne, budzi lekki niepokój i od razu przywodzi na myśl jakąś tajemnicę. Nie wiem, jakiego „materiału” użyto przy produkcji okładki, ale jest on bardzo przyjemny w dotyku. Szczerze mówiąc mogłabym siedzieć i głaskać ją bez końca, choć wiem, jak dziwnie to brzmi.
To co najbardziej zachwyca, to klimat powieści! Codzienne życie, obyczaje, nakazy i zakazy, język - to tylko kilka elementów, dzięki którym autor uzyskał doskonały efekt i nastrój. Podczas lektury niemal słyszymy dzwony kościelne budzące wioskę i wzywające na Anioł Pański, czujemy ciepło ognia z palenisk, smak wykwintnych, dworski potraw, odczuwamy wszelkie emocje bohaterów. Coś wspaniałego! Polecam!