„Samo to, że coś jest łatwe, nie oznacza, że jest lepsze. Czasami najlepsze rzeczy to te najtrudniejsze”
Wielokrotnie już to powtarzałam, ale powiem raz jeszcze. Uwielbiam romanse obu autorek. Czy są to historię solo, czy te pisane w duecie, zawsze odnajduję w nich to, czego szukam. Nic więc dziwnego w tym, że gdy tylko ukazała się zapowiedź książki „Sprośne listy”, wiedziałam, że muszą ją przeczytać.
Tym razem historię dzieliłam między książkę a audiobooka. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłam, że tak polubię ten rodzaj poznawania książek, jednak dziś to dla mnie duże ułatwienie, gdy w czasie sprzątania czy gotowania, nie muszę odcinać się od czytanej historii, a wystarczy, że w tym czasie przerzucę się na audio, i nadal mogę przeżywać z bohaterami ich przygody.
Ale wróćmy do książki „Sprośne listy”. To, co zawsze mnie zachwyca w książkach od autorek, że pod tym niewinnym, zabarwionym erotycznie tytułem, znajdujemy historię tak pięknie złożoną, że żal się z nią rozstawać. Jak już niejednokrotnie autorki w na pozór prostą i namiętną historię wplątały tragedię, rozterki i chorobę, która defiluje życie.
Griffnn i Luka „poznali się” będąc dziećmi. Byli swoimi korespondencyjnymi przyjaciółmi, u których w ciągu kilku lat nawiązała się niezwykła, dla młodych osób więź. Ta piękna historia trwała kilka lat. Do czasu, gdy naglę Luka przestała odpowiadać na listy Griffina, i tak oto zakończyła się ich przyjaźń.
Mijały lata. Każde z nich miało swoje życie. Gdy więc kilka lat później, Luca otrzymuje od Griffina kolejny list, postanawia na niego odpisać, tłumacząc się, dlaczego lata temu zerwała z nim kontakt. Tak oto zaczyna się ich kolejna wspólna przygoda. Tylko że dziś już nie są dziećmi. Mają po dwadzieścia pięć lat, swoje życia, marzenia, troski i mnóstwo fantazji, którymi mogą wymieniać się w listach. Tylko czy tym razem listy w zupełności im wystarczą?
Choć Luca od początku była całkowicie szczera z Grifinem, opisując mu, jak dokładnie wygląda jej życie, z jakimi problemami się mierzy, on nie bez powodu nie wyjawił jej tego, kim jest naprawdę.. Czy strach przed tym, że gdy kobieta dowie się, kim jest naprawdę i się od niego odetnie, zwycięży nad chęcią, by się z nią spotkać? Czy jest szansa na to, że pomimo różnić ich dzielących, to wszystko może się udać?
***
Bardzo podziwiam autorki za to, że przy okazji swoich powieści zawsze starają się podjąć jakiegoś trudnego tematu. I tym razem było tak samo. Strach, w jakim żyła Luca był autentyczny. Stworzenie jej postaci, jej walka z własnymi demonami i pokazanie nam, jak takie historie zmieniają ludzkie życie, było dla mnie doskonałą lekcją. To, co najważniejsze. Oprócz trudnych tematów autorki dodają wątki, które rozluźniają czytelnika. Tworzą w swoich głowach postacie, które zyskują sympatię.
Pamiętam, jak w jednej z poprzednich książek, śmiałam się, gdy bohaterka miała małą kozę, jako zwierzątko domowe. Tym razem, autorki kolejny raz poszalały dając nam świnkę chodzącą na smyczy. Na samo wspomnienie „Hortensji” mam ochotę się roześmiać. Oprócz doskonale wykreowanych postaci Luci i Griffina, mamy też cudowną postać starszego pana - psychoterapeuty, którego nie sposób nie pokochać.
Naprawdę cudownie się bawiłam, czytając tę książkę, choć oczywiście, żeby nie było za łatwo, bohaterowie musieli zmierzyć się z kłodami, jakie życie rzucało im pod nogi. „Sprośne listy” to kolejna cudowna historia, którą zapamiętam na długo. Wraz z bohaterami śmiałam się, wzruszałam, i smuciłam. Spędziłam z nimi cudowne chwile i z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorek.
BARDZO POLECAM!