Kolejny raz miałam okazję podziwiać niesamowity warsztat pisarski Stephenie Meyer, autorki jednej z najlepszych wampirzych sag na świecie. Na samym początku zaznaczę jednak, że jestem wielką fanką tejże pisarki, jak i całej sagi "Zmierzch", więc może się zdarzyć, że będę "słodzić" pani Meyer, aczkolwiek postaram się być jak najbardziej obiektywna.
Już na wstępie wiemy, czego i kogo będzie dotyczyć cała historia, albowiem sam tytuł książki nam na to wskazuje. Ponadto powieść oparta jest na motywach "Zaćmienia", co w konsekwencji owocuje znajomością zakończenia dziejów Bree, eliminując tym samym element zaskoczenia.
Bree Tanner to nowonarodzona, która jest trochę oszołomiona, przestraszona, poniekąd zagubiona, ale, mimo wszystko, jest to bardzo inteligenta wampirzyca, która zdecydowanie wyróżnia się na tle zgromadzenie Rileya. Choć Bree nie ma żadnego talentu ani nie jest na przykład mistrzem kung-fu, to zdecydowanie nie jest postacią nudą, nijaką i można ją polubić. Pisząc o bohaterach muszę wspomnieć o Diegu i Fredzie, którzy również zasłużyli sobie na moją sympatię. Diego skradł mi serce swoją postawą wobec głównej bohaterki oraz tym, że przypominał mi poniekąd Carlisle'a, natomiast Fred urzekł mnie swoją tajemniczością, zagadkową osobowością, a poza tym zaintrygował mnie jego talent.
Jeśli chodzi o fabułę, to przyznaję, że jestem mile zaskoczona tym, co się działo; mimo że wiedziałam, jak się skończy cała opowieść, byłam wszystkim zainteresowana, a poza tym dowiedziałam się wielu nowych rzeczy odnośnie do historii przedstawionej w "Zaćmieniu". Przyznać muszę, że autorka mile mnie tym zaskoczyła, choć w sumie mogłam się tego po niej spodziewać. Niestety, nie zostało wyjaśnione, jak wyglądało życie Bree przed przemianą, jak również nie poznajemy szczegółów przemiany bohaterki w wampira, co było dla mnie lekkim rozczarowaniem, ponieważ jest to niezwykle interesujący i ciekawy wątek, który chciałabym poznać. Minusem "Drugiego życia Bree Tanner" jest także mała liczba stron, co w konsekwencji przełożyło się na skromnie rozbudowaną fabułę i niewielką dawkę przekazanych informacji. Mimo to pani Meyer pozwoliła nam poniekąd wejść w skórę wampira i poczuć jego pragnienie, żądze oraz zrozumieć skomplikowany mechanizm postępowania tych nadludzkich istot. Opowieść o Bree uwidacznia czytelnikowi różnice między światem Cullenów a żądnymi krwi, nieokiełznanymi członkami świty Rileya.
Język powieści oraz styl Meyer po raz kolejny mnie oczarował i zachwycił. Autorka "Zmierzchu" pisze bardzo lekko, dzięki czemu wszystko czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, warto również podkreślić, że nie ma to nic wspólnego z prymityzmem, ostatnio tak często spotykanym w książkach.
Mimo że nie jest to powieść bez wad oraz budzi mniejsze zainteresowanie czytelnika niż saga "Zmierzch", śmiało mogę ją polecić wszystkim fanom twórczości Stephenie Meyer. Trochę dziwne byłoby, gdybym polecała "Drugie życie Bree Tanner" zwykłemu czytelnikowi, który nie miał w rękach historii Belli i zapewne nie zrozumiałby większości rzeczy dziejących się w książce.
Ocena: 6,5/10