Gail Carriger albo jak kto woli Tofa Borregaard(pseudonim) urodziła się w Bolinas w Kalifornii i jest znaną pisarką, autorką powieści w dobie steampunk’u, której debiut literacki zyskał miano bestsellera. „Bezduszna” od dnia swojej premiery w 2009, z roku na rok zdobywa coraz to większą rzeszę fanów na całym świecie, co poskutkowało tym, iż również moje serce zostało skradzione w momencie, kiedy sięgnęłam po tę fenomenalną powieść fantasy. Alexia Tarabotti to 26-letnia pół-włoszka, stara panna, a w dodatku nadludzka, czyli istota bez duszy, której dotyk działa jak antidotum na nadprzyrodzoność. Przyznacie mi chyba rację, że z takiego połączenia mogła wyjść tylko mieszanka wybuchowa; Panna Tarabotti to istny wulkan – silna, twarda, z bardzo ciętym językiem – o czym niejednokrotnie nie omieszkał się przekonać lord Maccon – i nieprawdopodobnym szczęściem do pakowania się w kłopoty – brzmi interesująco ? a to tylko kilka cech charakteryzujących Alexię Tarabotti. Już na samym początku powieści główna bohaterka popada w niemałe tarapaty, oczywiście nie ze swojej winy, bo w końcu to wampir był nie wychowany i bezceremonialnie chciał, bez zgody samej zainteresowanej, ugryźć ją w szyję, a dla damy o „słabych nerwach”, jaką niewątpliwie jest Alexia, tego było już za wiele, więc postanowiła nauczyć delikwenta kilku małych zasad etykiety za pomocą swojej niezawodnej parasolki - oczywiście dla dobra ogółu - a że skończyło się trupem na dywanie, to już nie wina biednej panny Tarabotii. I tak o to, po małym wypadku z parasolką w roli głównej, nasza 26-letnia bohaterka wciągnęła się w nie lada kabałę, która wywołał niemałą lawinę w życiu samej Alexi, jak i nie tylko… Dawno nie czytałam książki, która wciągnęła mnie w tak dużym stopniu jak „Bezduszna”, wprost nie mogłam się od niej oderwać – jak zasiadłam do lektury, to już od niej nie wstałam, dopóki nie przeczytałam ostatniego słowa. Duża zasługa w tym oczywiście pani Carriger, która śmiało może uchodzić za nową, bardziej „otwartą” wersję Jane Austen. Gail Carriger ma niesamowity styl, znany tylko genialnym pisarzom – czytając jej połączenie epoki wiktoriańskiej z stampunk’iem, czułam jakbym sama znalazła się w tamtym czasach, tym pięknym Londynie, gdzie na każdym kroku można zobaczyć wynalazki zapierające dech w piersiach. Świat stworzony przez autorkę przyciąga jak magnes, od którego nie sposób się oderwać, gdyż jest tak wspaniały i piękny w całym swoim jestestwie. Tym, co niezmiernie mnie cieszy jest fakt, że mimo iż wampiry , wilkołaki oraz duchy niejednokrotnie pojawiały w różnych książkach, to „Bezduszna” jest jedyna w swoim rodzaju – czytając nie ma się ciągłego wrażenia, że to już było i robi się nudne. Ten barwny świat oczywiście nie byłby taki niesamowity bez świetnych opisów, którymi czaruje nas Gail Carrager w każdej możliwej chwili. Fabuła „Bezdusznej” nawet przez sekundę nie wydaje się naciągana i bezsensowna; wszystkie elementy historii, z biegiem czasu, układają się na właściwym miejscu i niejednokrotnie potrafią zaskoczyć, a nawet rozbawić. Tajemnice i dreszcz emocji niemal na każdym kroku czekają na czytelnika, przez co książkę czyta się jeszcze szybciej, bo każdy chcę już poznać rozwiązanie zagadek. Ta powieść nie byłaby taka świetna bez dozy komizmu i humoru, który najlepiej uwidacznia się w dialogach głównych bohaterów, które zresztą są doskonale napisane przez autorkę. „Bezduszna” to nie tylko intrygująca fabuła, to także romans, którego napięcie w pewnych chwilach sięga zenitu. Pragnę jednak uspokoić niektórych czytelników, że wątek miłosny nie stoi na pierwszym planie, raczej wszystko jest wyrównane, pomiędzy akcją a romansem. Oczywiście perypetie miłosne swoją wielkość zawdzięczają bohaterom, których charaktery są co najmniej interesujące; Ona(Alexia) –wyzwolona, uparta, dociekliwa, on(Lord Maccon) – władczy, porywczy, nieco gburowaty. Bohaterowie książki to jeden z jej wielkich atutów. Oprócz dwójki głównych postaci na uwagę zasługują również pozostałe, m.in. Lord Akeldama – przyjaciel Alexi, wampir o dość ekstrawaganckim guście, profesor Lyall – beta angielskiej watahy, inteligenty i szarmancki, Ivy – najlepsza przyjaciółka panny Tarabotti o okropnym upodobaniu do koszmarnych kapeluszy, których widok razi oczy wszystkich dookoła, no i jest jeszcze rodzinna Alexi – matka, ojczym i dwie siostry – która przyprawia bohaterkę o niemały ból głowy. „Bezduszna” to książka warta polecenia każdemu - molom książkowym, miłośnikom fantastyki czy fanom romansów. Mnie osobiście perypetie Alexi Tarabotti niezwykle wciągnęły i jeszcze przez długi czas nie będę mogła o nich zapomnieć, jeśli w ogóle kiedyś zapomnę. Na koniec pozostaje mi tylko życzyć Wam, by „Bezduszna” – jeśli zdecydujecie się po nią sięgnąć - okazała się tak owocną lekturą dla Was, jaką była dla mnie. Ocena: 10/10